Polskie Safari 2015 - prolog. Safari w Warszawie

Rzadka to okazja, by legalnie terenówką pośmigać po bezdrożach w samym centrum Warszawy. Z tego między innymi powodu rajd Polskie Safari, który w piątek rozpoczął się od prologu rozegranego na błoniach obok Centrum Olimpijskiego, przyciągnął na start rekordową liczbę 89 profesjonalnych ekip. 3-kilometrowa trasa stanowiła zaledwie przygrywkę do zasadniczego ścigania, które będzie miało miejsce w sobotę, ale o nudzie nie mogło być mowy.

Zawodników przywitała ulewa, która szczególnie doświadczyła motocyklistów. Startujący później quadowcy jechali po namokniętej trasie, ale przynajmniej nic im nie lało się na głowę. Krótki prolog nie był wielkim wyzwaniem pod względem technicznym (najtrudniejszymi elementami  trasy były ostre nawroty), ale jadąc na pełnym gazie, nawet w czasie sprintu łatwo o kontuzję.

Kłopoty z silnikiem Wranglera miał Tomasz Gołka, lider grupy S1, który pokonał cały prolog, hucznie przy tym strzelając. Na jednym z zakrętów Sebastian Ciuła, ostro hamując, zdjął oponę z przedniego koła Nissana. Jeszcze większe nieszczęście spotkało Grzegorza Marciniaka, któremu w Pajero urwało się tylne koło, co... nie przeszkodziło mu jednak w kontynuowaniu jazdy.

Najszybszą załogą na prologu byli Marcin Łukaszewski i Magdalena Duhanik, którzy - mamy nadzieję - uporali się z bolączkami, które gnębiły ich BMW. Przed rajdem ich samochód zaliczył 150 kilometrów oesowych, czyli więcej niż liczą odcinki Polskiego Safari. 5,4 sek. później finiszowali liderzy klasyfikacji, a zarazem obrońcy tytułu mistrzowskiego - Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz. - Prolog jak prolog - kwituje lider zespołu NAC Rally Team. - Nie lubię prologów, więc cieszę się, że jest już za nami. Niestety nie dokonaliśmy najkorzystniejszego wyboru opon - samochód nie chciał się "odpychać". Postawiliśmy na G-jedynki, które już wymieniliśmy na MT-eki. Pomimo to udało nam się wywalczyć 2. czas za Marcinem Łukaszewskim. Najważniejsze jednak, że za nami uplasował się Piotr Białkowski, który jest naszym najgroźniejszy konkurentem w RMPST. Gdyby w takiej kolejności zakończył się ten rajd, bylibyśmy przeszczęśliwi!

Ze względu na problemy z autem na starcie nie pojawił się czeski kierowca Miroslav Zapleta. Popis jazdy dał za to inny Czech – Josef Machacek, który swoim tylnonapędowym Optimus Buggy uzyskał 4. czas. Niespodzianką był 4. czas uzyskany przez off-roadowego debiutanta (!) Arona Domżałę, który w Warszawie startuje dakarowym BMW X3CC wypożyczonym z krakowskiego teamu NeoRaid. Młody, nieznnay w terenowym światku kierowca pochwalić się może sporym dorobkiem - w sezonie 2014 zajął 7. miejsce w Mistrzostwach Świata w klasie Junior WRC.

Przed zawodnikami RMPST na trasę wyruszyły motocykle, quady oraz pojazdy UTV rywalizujące w ramach Pucharu Polski w Rajdach Baja. Najlepszy czas uzyskał jadący quadem napędzanym na jedną oś (grupa Q2) Paweł Samek. Po trzech eliminacjach zawodnik zajmuje trzecią pozycję w klasyfikacji, ale aspiracje są na pewno większe – Paweł wygrał rundę otwierającą sezon, ale nie brał udziału w trzeciej eliminacji. - Szybki, świetnie dobrany odcinek, za który należą się brawa dla organizatorów - mówił na mecie. - Tuż przed moim przejazdem spadł deszcz, ale nie przeszkodził mi zbytnio. Trochę mnie martwi, że jutro będę otwierać trasę. Najszybszym motocyklistą na prologu był Piotr Krasuski, wśród quadów z napędem 4x4 triumfował Piotr Ceklarz, zaś w kategorii UTV – rodzinna ekipa Waldemar i Kaja Wojnarowie. Na start rajdu zdążyli zawodnicy, których niedawno podziwialiśmy na trasach Breslau Poland 2015 - 3. wynik w grupie quadów 4x4 wywalczył czterokrotny triumfator "Drezna" - Remigiusz Kusy, który nie zdążył jeszcze odespać zarwanych nocy.

Jako ostatni rywalizowali kierowcy z Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych (RPPST). Tu również obyło się bez niespodzianki – na czele znalazła się załoga Jacek Soboń i Mariusz Borowski. W grupie aut bardziej zbliżonych do seryjnych (S2) najlepszy czas uzyskała ekipa Tomasz Stokłosa i Karol Trzebny.

W sobotę zawodnicy przeniosą się na tereny poligonu w Rembertowie. Czeka na nich oes o długości 43 kilometrów, którego pokonywać będą trzykrotnie. - Dochodzą nas słuchy, że trasa ma być bardzo dziurawa - mówi Paweł Molgo. - Na dodatek w pętli, którą będziemy pokonywać, wytyczono mniejszą pętelkę, którą za każdym razem przejedżać będziemy dwa razy. A więc fragment ten zaliczymy aż sześciokrotnie! Nie wyobrażam sobie stanu nawierzchni za szóstym razem - to będzie masakra! Z pewnością będzie to trudny egzamin dla samochodów, tym bardziej że w Rembertowie piasek jest o wiele cięższy od tego, którego znamy z Drawska Pomorskiego czy Stalowej Woli. Jak zawsze będziemy starali się znaleźć złoty środek między szybką jazdą, a troską o samochód. Mamy duże ambicje, ale musimy też pamiętać o kolejnych wyzwaniach, które nas jeszcze czekają.

Sobotnie zmagania rozpoczną się o godzinie 9 rano. Zwycięzców poznamy o godzinie 18. Ceremonia zakończenia rajdu odbędzie się u stóp Pałacu Kultury i Nauki.

text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro; wyniki: http://wyniki.pzm.pl