RMPST 2015 czas zacząć! Felieton Dominiki Odejewskiej

Czas szybko mija - mawiają niektórzy. Ja twierdzę, że mija zawsze tak samo, ale czasy i życie sprawiają, że coraz więcej od niego oczekujemy i coraz więcej musimy pracować. Ledwie skończyła się ostatnia Runda RMPST w Żaganiu w 2014 roku, a do pierwszej rundy RMPST 2015 pozostały niecałe 24 godziny. Jednym czasu nie wystarczyło, inni są już w blokach startowych, a jeszcze inni prawie w drodze. Organizatorzy, jak znam życie i własne doświadczenia, uwijają się w pocie czoła i nie śpią po nocach. Ale cóż – jak już ruszy pierwsze auto – machina się nie zatrzyma.

Wszystkie gamety i metary, wszem i wobec wskazują, że będzie piękna pogoda – co cieszy. Bo siedzenie na środku poligonu przy zepsutym aucie zawsze będzie przyjemniejsze w słonku i przynajmniej dwucyfrowej temperaturze:)

Na potrzeby felietonu przeliczyłam właśnie, że budowa auta zabrała nam 21 miesięcy (sic!). Każdy z budujących wie, ile wyrzeczeń, nerwów i treningu szarych komórek to wymaga – nie będę się nad tym rozwodzić, bo każdy przeżywa to podobnie. Siedzenie w garażu, nowe, genialne pomysły, a efekt zawsze ten sam – mnóstwo błędów i poprawek. Niestety te największe, nie wiedzieć czemu, zawsze wychodzą na rajdzie. Naszym autem potrenowaliśmy niewiele, około 200 km testowych „wokół trzepaka”, więc poligon drawski zweryfikuje 630 dni pracy. Jak, że jeździmy w rajdach od 1999 roku i mamy wielkie pokłady pokory, cierpliwości, ale też nadziei. Nadziei na to, że uda nam się dotrwać do mety. Jakoś:)

Lista startowa wygląda imponująco – 95 pojazdów łącznie. W samochodach – bo te interesują nas najbardziej – większość to „starzy” wyjadacze, czyli między innymi Włodek Grajek, małżeństwo Janaszkiewiczów, Grzesiu Szwagrzyk... Mocny w składzie zespół 4XDrive i RMF 4Racing. Najmocniej kciuki jak zawsze trzymam za swoich. Czyli tych z naszego regionu i moich byłych kierowców. Cieszy fakt, że Zbyszek Jasiewicz doszedł do ładu z nowym-starym autem i pojedzie w T1. Ma dobrego pilota, który mu w tym pomoże. Ernest życzę cierpliwości!:)
Większość z zespołów od kilku tygodniu mocno trenuje. Są i tacy, którzy niestety jeszcze się składają i oby dojechali. Piotr Cierzniewski w pomistrzowskim aucie dzisiaj wyjechał na pierwsze testy. Chwilowa, mam nadzieję, jednorazowa zmiana pilota na Łukasza Łaskawca, czyli 2 w 1:) A Paweł Oleszczak z Chermolem też w małej rozsypce. Wierzę, że każdy da radę i bardzo mocno tego życzę, bo im nas więcej tym lepiej. Poza tym wiem, że najbardziej boli jak fura stoi w garażu, a zawodnicy są kibicami. Zeszłoroczny mistrz Paweł Molgo ma wysoko postawioną poprzeczkę, zwłaszcza że będzie startował w jeszcze lepszym aucie. Ze swoją rajdówką nie uporał się jeszcze Janusz Ellert, ale obiecał mi, że na drugą rundę pojedzie na pewno:)

Krzysztof Antończak w klasie TH w szybkim tempie pnie się po klasach, a że startuje na swoim terenie, oczekiwania są duże. Zatem, aby im sprostał, bo walka „na własnym boisku”, przed swoimi kibicami nie jest łatwa. Klasa TH mocno obstawiona. Piotra Gadomskiego i Roberta Łyżwę pamiętam od zawsze:) Sebastian Ciuła po roku nierównej walki z autem, wreszcie się uporał z problemami i oby w końcu była meta na mistrzostwach.

Nasza klasa to OPEN. Szału nie ma – 4 samochody. Solidarność jajników cieszy, że jedzie damski duet – w sezonach około 2000 roku przez kilka lat jeździłam jako kierowca i na moim prawym zawsze zasiadały kobiety:) Fajna przygoda. Jedziemy w Open, mimo że auto jest praktycznie przygotowane do TH z kilku powodów. Przede wszystkim Hubert jest po operacji kręgosłupa, a idiotyczny przepis dotyczący maksymalnego skoku zawieszenia w rajdach terenowych (25 cm!) sprawia, że odechciewa nam się niszczyć zdrowie, auto – bo w imię czego??? Warto dodać, że auta WRC mają ponad 30 cm skoku. Myślę, że ten co ten przepis wymyślał, w terenie jeździł na wielbłądzie w Dubaju podczas wakacji. Startujemy w tym roku, aby sprawdzić samochód, bo najlepsze testy są zawsze tam, gdzie stoi folocela. W ramach odrdzewienia od kilku miesięcy startujemy „płaskim” Lancerem w Rallylandzie w Debrznie. Fakt mniejszej napinki, niższego budżetu i równej przede wszystkim walki sprawia, że być może docelowo przeniesiemy się w rajdy mniej obciążające zdrowie i samochody. Zatem ten rok traktujemy bardzo testowo. Kilka lat przerwy, dla Huberta przede wszystkim, to sporo. Zatem na nowo będziemy wsiąkać w cross – country.
Listę samochodów Baja Drawsko uzupełniają czeskie załogi – 4 auta i 4 ciężarówki – szkoda, że wśród klasy ciężkiej nie ma żadnej polskiej załogi.

Moja ulubiona grupa to Puchar Polski. Fajna idea, mądrych, kreatywnych ludzi, którym „coś się chciało” zrobić – mam na myśli tych, którzy o Puchar się postarali. Listę otwiera mój imiennik – Dominik Bugajski – trzymam kciuki, ale szyki może mu popsuć kilka potworków. Mam tu na myśli Gołkę, Bystrzyckiego i Szałkowskiego z Doctor Team. Szybcy kierowcy w fajnych, mocnych autach:) Cieszy fakt nowych czy tez prawie nowych załóg. Oby był to narybek do Mistrzostw Polski. 22 załogi w 2 klasach – super! Oby na kolejnych rundach pojawili się ci, co albo nie zdążyli, albo nie nabrali odwagi. Osobiście żałuję, że nie startują Paweł i Ewa Matkowscy.

Rajd Baja Drawsko to również motory, quady i UTV. 33 załogi w kilku klasach – robi się poważna impreza. A początki nie nastrajały optymistycznie.

Jutro wszyscy widzimy się w Drawsku i Kaliszu. Niedawno jedna z moich znajomych zapytała mnie, jakie nagrody czekają na nas na mecie. Odpowiedziałem, że... tylko symboliczne puchary, czym wprawiłam ją w bezgraniczne zdumienie: „Jak to? Jak można się ścigać o NIC?” A jednak!:) Dla nas owo „nic” ma wartość bezcenną. Jako zawodnik życzę, aby mechanicy oprócz mycia szyb, nie musieli za wiele robić, a na trasie - no cóż - SZEROKOŚCI panowie i panie!!!



text: Dominika Odejewska, fot.
Odejewscy Team