Sensacje w Słomczynie - VIII runda RMPST 2003

październik 31, 2003
GFinałowa runda tegorocznych Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych, która odbyła się w Słomczynie (25.10), nie zapowiadała się szczególnie pasjonująco. Większość rozstrzygnięć zapadła już na poprzedniej rundzie w Chojnicach, walka miała toczyć się jedynie o drugi tytuł wicemistrzowski w klasyfikacji generalnej oraz o wygraną w klasie O1. Nieoczekiwanie jednak zawody dostarczyły mnóstwo emocji, a ich zwycięzcą został duet – Piotr Gadomski i Rafał Ciepły.

Załoga zielonego SAM-a z silnikiem 2,2 l Audi, która w tym sezonie zajmowała miejsca co najwyżej szóste, dokonała rzeczy nadzwyczajnej. Na ostatnim OS-ie odrobiła ponad dwunastosekundową stratę do prowadzących w zawodach, aktualnych Wicemistrzów Polski, Tomasza i Stanisława Lisowskich i zwyciężyła ostatecznie z minimalną przewagą... 0,3 sekundy! To niejedyna niespodzianka, jaka wydarzyła się na 26-kilometrowej trasie podzielonej na sześć odcinków specjalnych w Słomczynie.

Rajd rozpoczął się od sensacji. Już na pierwszym oesie z zawodów wypadli zdobywcy tegorocznego tytułu Mistrzów Polski – Piotr Małuszyński i Jacek Czerwiński, którzy zwycięstwo w klasyfikacji generalnej sezonu zapewnili sobie już wcześniej. Załoga Nissana 3800 najechała z olbrzymią prędkością na ukryty w trawie garb, po czym dachowała, wykonując wcześniej efektowne salto. Na szczęście zawodnikom nic się nie stało, ale ich samochód nie nadawał się już do dalszej jazdy.

Dużym zaskoczeniem był również prosty błąd nawigacyjny, jaki na pierwszym oesie popełnili ubiegłoroczni Mistrzowie Polski – Paweł Oleszczak i Mariusz Milewski. Omijając kilka bramek, w efekcie otrzymali karę czasową (taryfę), która praktycznie eliminowała ich z walki o zwycięstwo. Tym samym prowadzenie w rajdzie objęli Sławomir Chłoń i Dariusz Andrzejewski. Nie długo jednak trwała ich dobra passa. Na trzecim odcinku specjalnym w ich aucie, wyposażonym w 5,7-litrowy silnik Corvette’y, urwało się koło, skutecznie eliminując ich z dalszej jazdy.

W tej sytuacji zwycięstwo teamu Lisowskich wydawało się niezagrożone. Wielokrotni Mistrzowie Polski po dwóch pierwszych oesach zdobyli przewagę blisko piętnastu sekund nad Gadomskim i Ciepłym, i jechali dalej, w pełni kontrolując sytuację. Na nic zdawała się również perfekcyjna jazda Pawła Oleszczaka, który uzyskiwał najlepsze czasy na trzech kolejnych odcinkach specjalnych. Blisko trzyminutowa strata spowodowana taryfą była już nie do odrobienia. Gadomski z Ciepłym, jadąc z oesu na oes coraz szybciej, ostatni odcinek specjalny pokonali jednak w sposób koncertowy, odrabiając straty i odnosząc tym samym swój życiowy sukces. Dla sympatycznej i wszechstronnej załogi z Gliwic sezon ten był szczególnie udany – startując innym samochodem, gliwiczanie zajęli bowiem również drugie miejsce w Pucharze Polski OFF-ROAD PL Trophy 4x4 w Ekstremalnej Jeździe Samochodami Terenowymi.

Niewiele mniej emocji dostarczyła także nielicznym niestety z powodu panującego mrozu kibicom rywalizacja o tytuł mistrzowski w słabszej silnikowo klasie O1. Walka o tytuł toczyła się pomiędzy zawodnikami Automobilkubu Rzemieślnik – Grzegorzem Szwagrzykiem i Piotrem Brakowieckim a reprezentantami Automobilkubu Dolnośląskiego – Andrzejem Dudziakiem i Ludwikiem Wikowiczem. Dudziak z Wikowiczem nie ukończyli jednak trzeciego oesu i w tej sytuacji mistrzostwo zdobyła załoga jaskrawożółtego SAM-a 2315.

W Słomczynie odbyła się również ostatnia runda Konkursowej Jazdy Samochodami Terenowymi, w której, mimo problemów na pierwszym oesie, zwycięstwo odniosła załoga krakowska - Waldemar Salamon i Konrad Nowakowski (Toyota LC 2446), zdobywając tym samym główne w tej klasie trofeum sezonu – Puchar Przewodniczącego GKKS.

text i foto: Arek Kwiecień

Lisowski_jrNie czuję niedosytu...
Rozmowa z Tomaszem Lisowskim, tegorocznym Wicemistrzem Polski w RMPST

- Runda w Słomczynie miała przebieg wręcz sensacyjny. Mistrz Polski dachował, Pan, jako wicemistrz przegrał o ułamek sekundy, wiele załóg wycofało się z powodu awarii...
- Był to jeden z najszybszych rajdów, w jakim w tym roku brałem udział. Bardzo rzadko się zdarza, abym podczas jazdy miał okazję wrzucić piąty bieg, a tutaj czyniłem to kilka razy. Przy prędkościach 120-130 km/h, jakie osiągamy na prostych w bardzo trudnym terenie, łatwo o wypadek. Najlepszym przykładem jest Piotrek Małuszyński, który dachował.  Ale prawie na każdym rajdzie jest mnóstwo awarii. Nierzadko bywa, że z zawodów wycofuje się nawet połowa samochodów.

- Jak Pan ocenia tegoroczny sezon Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych?
- W mojej opinii rok ten był dla nas bardzo udany. Choć nie zdobyliśmy tytułu mistrzowskiego, który był bardzo blisko, wicemistrzostwo jest również sukcesem. W tym sezonie wygraliśmy jedną z rund, czterokrotnie zajęliśmy drugie miejsca i tylko raz, na rajdzie w Gorzowie, startując „u siebie”, wypadliśmy poza podium. Dysponowaliśmy samochodem dużo słabszym silnikowo w porównaniu do pojazdów rywali, dlatego nie czuję wcale niedosytu i jestem bardzo zadowolony z osiągniętego rezultatu.

- Czy planuje Pan w takim razie przeprowadzić jakieś modyfikacje w swym Mercedesie?
- Bardzo chciałbym, aby moje auto dysponowało przynajmniej trzystukonnym silnikiem. Niestety taka przeróbka wiąże się z dużymi nakładami finansowymi, a o sponsorów jest teraz bardzo trudno. Reszta konstrukcji naszego auta jest bardzo udana i nie widzę potrzeby, aby ją zmieniać.

- Na fotelu pilota siedzi u Pana Pański dziadek – wielokrotny Mistrz Polski – Stanisław Lisowski. Jego obecność bardziej pomaga czy deprymuje?

- Z dziadkiem jeżdżę już od wielu lat. Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych startowałem wraz z nim w roli pilota. Później sam zacząłem jeździć „za kółkiem”. W ubiegłym sezonie startowaliśmy na zmianę, zamieniając się rolami. W tym zaś sezonie już na stałe zająłem fotel kierowcy. Dzięki startom z tak doświadczonym kierowcą zyskałem sporo doświadczenia. Z początku podpatrywałem styl jazdy mojego dziadka i już wtedy wiele się nauczyłem. Teraz, gdy to ja kieruję, często słyszę pomocne uwagi – tu uważaj, tam przyspiesz. Wiem, że mogę ufać jego doświadczeniu, ale i też wciąż zdarzają nam się błędy. Na poprzedniej rundzie w Chojnicach nasz samochód dachował, tutaj połamałem na koniec drążek Panharda.

- Czy w przyszłym roku znowu zobaczy team Lisowskich na trasach RMPST?

- Tak, planujemy starty w Mistrzostwach Polski. Oprócz tego myślimy o występie na Rajdzie Berlin-Wrocław, którego specyfika powinna nam odpowiadać. To bardzo ciekawe zawody, trwające kilka dni, w których startuje wiele załóg zagranicznych. Moglibyśmy więc porównać swe siły. Wszystko jednak zależy oczywiście od sponsorów.

- Gdyby pieniądze się znalazły, w jakim rajdzie najchętniej by Pan wystąpił?
- Marzeniem chyba każdego kierowcy startującego w terenowych rajdach szybkościowych jest udział w zawodach zaliczanych do Pucharu Świata w cross-country, jak Baja Italia czy Baja Espana. Ale to jak na razie – oczywiście z powodów finansowych - nie jest realne.

- Życzymy więc spełnienia marzeń i... hojnego ofiarodawcy.

{artsexylightbox autoGenerateThumbs="true" path="images/stories/Sport/RMPST_2003_Slomczyn" previewHeight="67"}{/artsexylightbox}

Artykuł opublikowano w czasopiśmie "Giełda Samochodowa", nr 87/2003 (843) z dnia: 31 października 2003 roku.