Czech Miroslav Zapletal jadący w parze z Maćkiem Martonem osiągnęli najlepszy czas na prologu zawodów XLavina IV. Rábaköz Cup, które dziś rozpoczęły się w węgierskim Kapuvarze.

Wyniki rajdu zaliczane są do klasyfikacji mistrzostw Polski, Węgier, Czech, Słowacji, jak również Pucharu FIA CEZ (Europy Środkowo-Wschodniej), co zaowocowało bardzo mocną stawką zawodników, którzy stawili się na starcie. W imprezie bierze udział blisko 50 maszyn, z których wiele zaliczanych jest do europejskiej czołówki. Wśród nich mocną reprezentację stanowią Polacy na czele z Mistrzem Polski 2006 - Włodzimierzem Grajkiem, aktualnym Mistrzem Polski grupy T2 - Pawłem Molgo oraz uczestnikiem ostatniego Dakaru – Adamem Małyszem. W rywalizacji biorą udział również m.in. Martin Kaczmarski w swoim „nowym” Bowlerze, Klaudia Podkalicka i Grzegorz Szwagrzyk (oboje w Pajero T2), a także Piotr Domownik występujący w nowej roli kierowcy ciężarowego Unimoga T4.

Na 38-kilometrowym prologu najlepszy czas przejazdu uzyskał Mirek Zapletal w Hummerze H3 Evo, któremu tym razem towarzyszy Maciek Marton. Kolejne miejsca zajęli kierowcy zagraniczni: Erik Korda, Karoly Fazekas, Zdenerk Porizek i Balazs Szalay. Najlepszym z Polaków był Włodzimierz Grajek, który uzyskał 6. czas, tracąc do lidera 3 minuty 21 sekund. Pół minuty wolniejszy od niego był Adam Małysz, którego pilotem jest tata Maćka – Rafał Marton.

- Pierwszy etap dość ciężki, z przygodami – relacjonuje Adam Małysz. - Pierwszy zakręt przestrzeliłem, bo nie zgadzała się odległość w książce drogowej. Musiałem cofać i straciłem trochę czasu. W dodatku samochód pracował na czterech cylindrach i nie osiągał pełnej mocy - bardziej ryczał niż jechał. Mimo tego szło całkiem nieźle do momentu, kiedy złapaliśmy gumę. W jednej dziurze samochód uderzył w kamień albo coś innego i 5 kilometrów do mety jechałem na kapciu. Nie wiem dokładnie, jaki miałem czas, ale myślę, że nie było najgorzej.

Najlepszy  wynik w grupie T2 uzyskała Klaudia Podkalicka, która przegoniła całą polską czołówkę. W T4 walczą ostatecznie tylko dwie ciężarówki; Piotr Domownik zajmuje miejsce... drugie. W grupie TH prowadzi Lubos Paska, a drugą lokatę zajął Robert Łyżwa. 

- Zamiast prologu już pierwszego dnia ścigaliśmy na standardowym odcinku specjalnym o długości 38 kilometrów – opowiada Paweł Molgo, 6. w grupie T2. - Niestety mam sporo zastrzeżeń do organizacji zawodów: trasa jest według mnie źle opisana, roadbook w wielu miejscach ma niewiele wspólnego z rzeczywistością: ostrzega przed niebezpieczeństwem, którego nie ma, a z kolei tam, gdzie kryje się zasadzka, nie otrzymujemy żadnej informacji. Załogi ruszały na trasę co minutę, przez co zmuszone były jechać w kurzu zawodników startujących wcześniej. Nie mieliśmy również miejsca do wyprzedzania – gdy po 10 kilometrach dogoniliśmy samochód Grześka Szwagrzyka, musieliśmy za nim jechać aż do samej mety. Również urządzenia, które powinny załodze dawać sygnał ostrzegający, iż ktoś chce ją wyprzedzić, nie zawsze były sprawne. Pod względem organizacji jest jeszcze gorzej niż w ubiegłym roku! Wręcz beznadziejnie! Sama trasa nie jest trudna technicznie, ale jest bardzo dziurawa, przez co auta dostają mocno w kość. Z nami jest jednak wszystko OK i zobaczymy, co będzie jutro.

AK, fot. Mariusz Bodnar

XLavina IV. Rábaköz Cup 2012 - wyniki prologu:

21. Więcław/Więcławek + 00:08:40, 22. Molgo/Jandrowicz + 00:09:22, 24. Szwagrzyk/Mroczkowski + 00:10:13, 28. Skoczeń/Konieczny + 00:20:13