„Hołek” szybszy od „Petera”. Wystartowała Baja Poland 2011

MINIprologKrzysztof Hołowczyc nie bawił się w uprzejmości i nie pozwolił goszczącemu na Baja Poland 2011 Stephane’owi Peterhanselowi wygrać prolog zawodów. „Hołek” pokonał swego kolegę z zespołu X-Raid o 25 sekund. To że rywalizacja tych dwóch znakomitych kierowców będzie ozdobą rajdu, wiedzieliśmy już od dawna. Ale Baja Poland  nie jest spektaklem tylko dwóch aktorów. Wielu innych zawodników również pokazało, że stać ich na wiele.

 Zaledwie 3 sekundy do Peterhansela stracił na prologu Sławomir Wasiak, który typowany był przez „Hołka” na Czarnego Konia imprezy. Jego szybka jazda nie jest więc zaskoczeniem. Niespodzianką – bardzo pozytywną! – jest natomiast 4. czas wywalczony przez Konrada Sobeckiego, który z Pajero przesiadł się do Mitsubishi L200 (oba auta zbudował Miroslav Zapletal). Jego pilot, Rafał Marton, wkrótce będzie kandydował do tytułu Najlepszego Belfra 4x4, bowiem kierowcy czerpiący od niego doświadczenia (również Małysz) czynią ostatnio ogromne postępy.

O ile 5. miejsce Alexandra Mironenki, jadącego podobnym autem co „Hołek”, nie zaskakuje, o tyle za sensację trzeba uznać 6. czas uzyskany przez… przeprawowego SAM-a EVO3 Marcina Łukaszewskiego i Magdy Duhanik. Auto na zwolnicach udowodniło, że potrafi być bardzo szybkie, szybsze nawet od profesjonalnych T-jedynek, choć trzeba pamiętać, że jego silnik nie posiada kagańca w postaci zwężki, a również jego waga jest niższa od aut zbudowanych według regulaminu FIA. Tak czy siak – wynik ten jest prawdziwym kuriozum (i zarazem najlepszym w grupie Otwartej)!

W grupie T2 najlepszy czas wywalczył Piotr Chodzeń, który niedawno znakomicie wypadł na Hungarian Baja. Na plecach czuje jednak oddech Zbigniewa Więcławka, który stracił do niego tylko 9 sekund.

Nie wszystkim niestety prolog poszedł po myśli. Największymi pechowcami byli Grzegorz Szwagrzyk i Piotr Domownik, którzy dachowali swymi autami. Trasa prologu była bardzo zdradliwa – auta ścigały się po śliskiej trawie, która skrywała koleiny. Gdzieniegdzie również czyhały trawersy. O błąd nie było trudno.

- Teren, na którym rozgrywany był prolog, był znany zawodnikom, którzy brali udział w Baja Poland 2009 – komentuje Paweł Oleszczak, były Mistrz Polski RMPST. – Tamten oes miał jednak 40 kilometrów; dziś wykorzystano tylko jego fragment. Prolog był szybki, trawiasty, bardzo widowiskowy (ze wzniesienia można było długo obserwować przejazd zawodników; czasem widać było nawet kilka załóg), chyba niezbyt trudny technicznie, choć słyszeliśmy o 2 wywrotkach. Wielka szkoda, że prolog wyznaczono tak daleko od miasta i dotarło na niego niewielu kibiców. Dwa lata temu inauguracja była blisko bazy i przez to cieszyła się ogromną popularnością.

Sobota będzie decydującym dniem na Baja Poland 2011. Na zawodników czekają tego dnia dwa długie oesy: 104 i 181 km wyznaczone na poligonie wojskowym w Drawsku Pomorskim. Ewentualne straty później mogą już być nie do odrobienia.
Arek Kwiecień

FOTO H31.pl:


KOMENTARZE ZAWODNIKÓW:


Stephane Peterhansel:

Prawdziwy rajd zaczyna się jutro rano. Jestem tu po raz pierwszy, ale zapowiadają się ciekawe zawody. Cieszę się, że tu przyjechałem; Polska bardzo mi się podoba. Kto wygra? Nie wiem. Krzysztof jest bardzo szybki, wygrał tu przed rokiem. Mam nadzieję, że stoczymy pasjonujący, wyrównany pojedynek. Moje MINI to bardzo dobre auto, jeżdżę nim od Abu Dhabi Desert Challenge. Nasze debiut był bardzo udany, bowiem wygraliśmy te zawody. Jak dla mnie samochód ten jest nieco lepszy od X3 – lepiej go „czuję”. Ale oczywiście musimy go jeszcze udoskonalić przed Dakarem, ponieważ czasem spotykają go jeszcze problemy techniczne. Mieliśmy na przykład kłopoty z elektryką podczas Silk Way Rally. Mam nadzieję, że z każdym rajdem będzie coraz lepiej.

Krzysztof Hołowczyc:

Rajd się dopiero zaczął. Przyjemnie było zwyciężyć dziś ze Stephanem Peterhanselem. Może to była jednak taka jego strategia na jutro, by nie otwierać trasy. Jestem przekonany, że jutro będzie bardzo ciekawie. Jedziemy zupełnie nowe odcinki. Wjeżdżamy w poligon, będzie dużo piachu, a specyfika trasy podobna do rajdów cross-country. Będzie trzeba dać z siebie wszystko, bo tak naprawdę jutrzejszy dzień może wszystko rozstrzygnąć. Trzeba jednak pamiętać, że zwycięzcy są na mecie i trzeba tam przede wszystkim dojechać.

Włodzimierz Grajek:
Oes była bardzo ładny, znamy go z lat poprzednich. Bardzo mi się podobał! Niestety problemy techniczne nie pozwoliły nam jechać naszym tempem. Dopiero od połowy odcinka samochód zaczął pracować tak, jak powinien, stąd nasze 8. miejsce. Kłopot mamy z silnikiem, prawdopodobnie to kwestia elektroniki – raz motor pracuje pięknie, a za chwilę przechodzi w tryb awaryjny. Było to bardzo frustrujące. Czasem miewał już takie przypadki, ale zwykle od trzeciego biegu sprawował się już dobrze. A tym razem nic nie pomagało. Nie jechał ani na pełnym gazie, ani na połowie. I niestety na razie nie możemy zdiagnozować źródła usterki. Cóż zrobić – to był prolog. „Tylko” prolog i „aż” prolog. Jutro już czekają nas etapy prawdy.

Piotr Domownik:
Potworna moc mojego nowego silnika spowodowała, że zabrakło mi umiejętności, by go opanować. Na pierwszym zakręcie, po 500 metrach jazdy wykonałem „rolkę”, ale stanąłem na kołach. Pojechałbym dalej, nie zauważywszy tego faktu, gdyby nie to, że zgubiłem oponę. Musiałem więc zmienić koło i zrobiło się już nerwowo. Ale prolog ukończyłem! Oddałem nawet na czas auto do parku serwisowego, choć mieliśmy tu parę „drobiazgów” do zrobienia, jak na przykład wyprostowanie tyłu samochodu. Coś – jak mi się wydaje – stuka w przednim zawieszeniu, ale nic nie znaleźliśmy. Jedziemy dalej! Najwyżej jutro przekonamy się, co stukało, po 5 kilometrach. Może tak się zdarzyć… Muszę opanować tę „potworną” moc, bo muszę wiedzieć, czy obraliśmy dobry kierunek zmian. Rajd ten jest dla mnie kojonym testem i krokiem naprzód. Silnik jest ten sam, ale zmieniliśmy turbinę, oprogramowanie i doszliśmy już chyba do górnej granicy możliwości dwuipółlitrówki.

Marcin Łukaszewski:
Czujemy się nieco dziwnie, ścigając się naszym „pokrakiem” z tutejszymi rajdówkami. Ale jedziemy! Dziś startowaliśmy nieco z tyłu, trasa była już bardzo śliska, tak więc „woziło” nas dobrze. Na ten rajd zamieniliśmy nasze Simexy na MT-eki KM2 BF Goodricha. Niestety mimo iż je ponacinaliśmy, to na trawę w ogóle się nie nadają. Simex byłby zdecydowanie lepszy na prolog. Zobaczymy, co się będzie działo jutro na piachu. Trochę jestem zaniepokojony, bo pod koniec prologu mieliśmy dziwny wyciek wody spod maski. Nagle buchnęło parą! Niestety w trakcie serwisu nie mogliśmy znaleźć przyczyny. Mam nadzieję, że to nam się czkawką jutro nie odbije…
Generalnie jest fajnie! To impreza najwyższej rangi. Jesteśmy zaszczyceni, że możemy tu wystartować, i że w ogóle nas tu dopuszczono. My od pewnego czasu myślimy już o jeżdżeniu w cross-country. Pomysł powoli się klaruje… Ale w tym celu musimy znaleźć sponsorów, którzy w tych rajdach są już niezbędni. Sezon powoli dobiega końca, prowadzimy rozmowy… Póki co szykujemy się jeszcze na III rundę pucharu, a jeśli samochód to wytrzyma, wystartujemy tydzień później na MT Series.

Paweł Molgo:
Jechaliśmy z dużym respektem, ponieważ tuż przed nami dachował Grzesiek Szwagrzyk. Wiedziałem również o dachowaniu Piotrka Domownika. To mnie „zastanowiło”, mówiąc szczerze... Było ślisko, nieprzyjemnie dla T-dwójki z powodu kolein na zakrętach, które powodowały, że przy jakimkolwiek błędzie można było błyskawicznie znaleźć się na dachu. A generalnie – jak to prolog: szybko, „pierwsze koty za płoty”, szansa na „zaprzyjaźnienie” się z samochodem. Pojechaliśmy bardzo spokojnie, tak więc z autem wszystko w porządku. Jutro też mamy taki plan. Na 280 kilometrach oesowych wszystko się rozegra.

Olek Sachanbiński:

Prolog był bardzo fajny, w pagórkowatym terenie. Jechaliśmy po polnej drodze, trawiastej, z koleinami. Było dość mokrawo i ślisko. Na trasie było bardzo dużo trawersów – bywało więc niebezpiecznie, ale ciekawie – i dla zawodników, i dla publiczności. Trzeba było bardzo uważać, o czym świadczą dwie rolki. Ja osobiście „nie umiem” jeździć prologów, to zawsze mój najgorszy odcinek na rajdzie, dlatego cieszę się, że już jestem na jego mecie. Cieszę się również na myśl o jutrzejszych, długich oesach. Szkoda, że organizatorzy ich nie połączyli – byłyby jeszcze fajniejsze! Ale 100 i 180 km to jest to! Będzie już co jechać.

Prolog Baja Poland 2011 - wyniki nieoficjalne:

OS1_nieoficjalne


FOTO Artur Kołodziej: