W czwartek uczestnicy Dakaru pokonali pierwszą część etapu maratońskiego. Rano, zaraz po starcie musieli przejechać niewielką strefę wydm, by następnie przenieść się w strefę drobnego piasku fesh-fesh. Gdzieniegdzie, zwłaszcza podczas przejazdu wzdłuż rzeki Rio Tambo, trasa była twarda i kamienista. Dalej, po opuszczeniu rozległego płaskowyżu Pampa de la Clemesí, zawodnikom znów dał się we znaki kurz. W końcówce, pomiędzy portowym miastem Ilo i Moqueguą czekał ich prawdziwy slalom pomiędzy kamieniami!

Po zasłużonym dniu przerwy dziś na zawodników czeka blisko 800-kilometrowa trasa, w tym 336-kilometrowy odcinek specjalny dla motocyklistów i qoadowców, oraz 310-kilometrowy dla załóg samochodowych, ciężarowych i UTV. Zawodnicy, którzy odpadli z rajdu w poprzednim tygodniu, mogą powrócić do rywalizacji w ramach półmaratonu.

W sobotę czeka na zawodników zasłużony dzień przerwy. My jednak nie przestajemy relacjonować, choć oczywiście nie z taką intensywnością, jak podczas dni rajdowych. Na pewno dziś nie zabraknie komentarzy, słów podsumowanie pierwszej części rajdu. Zapraszamy!

W piątek na zawodników czeka II część długiego etapu maratońskiego, czyli 345 kilometrów odcinka specjalnego w przypadku motocyklistów i quadowców, i aż 519 kilometrów dla pozostałych załóg oraz ponad 700 km dojazdówki. Ciekawostką będzie start wspólny - motocykliści będą ruszać dziesiątkami, a załogi samochodowe - dwójkami. Zapowiada się kolejny pasjonujący pojedynek Al-Attiyaha i Peterhansela! Kuba Przygoński wystartuje w parze z Nanim Romą.

Czwarty etap tegorocznego Dakaru oznacza potężne wyzwanie. Będzie to bowiem etap maratoński. Załogi samochodów, UTV i ciężarówek po pokonaniu 664 km, w tym 405 km odcinka specjalnego dotrą na zamknięty biwak w miejscowości Tacna. Tam będą musieli poradzić sobie z usterkami i serwisem samochodów bez wsparcia mechaników, by w piątek ruszyć na jeszcze dłuższy, piąty etap z oesem liczącym 450 km!

Arequipa, drugie co do wielkości miasto Peru, leży u podnóża wulcanu Misti, ale jedyne erupcje, obserwowane w środę w Dakarze miały miejsce w klasyfikacjach rajdu. Trasa trzeciego etapu prowadziła na północ poprzez wydmy Duna Grande i Duna Argentina w rejonie San Juan de Marcona, a następnie w wysokie góry (2 000 m n.p.m.) w rejonie Cobrepampa, gdzie pułapki nawigacyjne pogrzebały definitywnie szanse jednego z faworytów – Joana Barredy. Trzecia część odcinka prowadziła wśród drobnego piasku fesh-fesh i była trudnym sprawdzianem umiejętności dla kierowców, podobnie jak długie proste i wydmy Acarí w końcówce odcinka.

Trasa drugiego pod względem długości odcinka specjalnego tegorocznego Dakaru prowadziła po wydmach, miękkich piaszczystych duktach, a miejscami plażą nad oceanem. Po pokonaniu trudnych wydm w rejonie Ica, zawodnicy skierowali się nad ocean i 100 kilometrów jechali wzdłuż wybrzeża Pacyfiku. Na szybkiej partii Sébastien Loeb uzyskał przewagę nad rywalami, a na ostatnich 50 kilometrach przez wydmy Ocucaje przed metą utrzymał ją i wygrał etap.

W środę zawodników czeka bardzo długi dzień jazdy. Dojazdówki do odcinka specjalnego oraz biwaku liczą w sumie 467 km, a sam oes – ponownie wydmowy i piaszczysty - to bagatela 331 km. Przed wieczorem, rajdowa kolumna dotrze do Arequipy, skąd w czwartek ruszy etap maratoński.

MINI Cooper to samochód, który kojarzy się z brytyjską stylistyką, małymi gabarytami i designerskim wnętrzem. Rzeczywiście, te trzy cechy odpowiadają samochodom MINI, jednak marka cały czas poszerza swoją gamę modelową, dostosowując się do potrzeb i oczekiwań kierowców.

Miasto Pisco użyczyło nazwy słynnemu cocktailowi Pisco Sour, który jest dumą Peru, chociaż także przedmiotem sporu z sąsiadami z Chile – twierdzą oni, że to z ich kraju pochodzi przepis. Od 2012 roku i pierwszej wizyty Dakaru odcinek specjalny w tym rejonie stał się jednym z klasyków rajdu. Pierwszy etap tegorocznej edycji w rejonie Pisco prowadził w niemal 70% po wydmach.