Croatia Trophy

Croatia Trophy (26)

Tygodniowy rajd przeprawowy, który co roku odbywa się w północnej Chorwacji niedaleko granicy z Bośnią, słynie z morderczej trasy i nawarstwiających się trudności, z którymi mierzą się zawodnicy. Nawet przy ślicznej, majowej pogodzie niewielu udaje się sprostać wymaganiom bałkańskich organizatorów, którzy znają swój fach jak mało kto – w tym roku odbyła się 16. edycja rajdu! A ponieważ w tym roku deszcz padał przez cały tydzień, możecie sobie tylko wyobrazić, jakim wyzwaniem była rywalizacja w zawodach.

Dziś w Starym Selo rozpoczyna się kolejna edycja rajdu Croatia Trophy, który uznawany jest za jeden z najtrudniejszych ekstremów w Europie. Zawody jak co roku mogą pochwalić się liczną, międzynarodową obsadą, a nas cieszy fakt, że na liście startowej ponownie nie zabrakło Polaków. Tym razem w klasie Adventure reprezentować nas będą dwie załogi UTV-ów: Mariusz i Kasza Kulakowie (Polaris RZR 1000) oraz Wojciech Gołębiewski i Tomasz Dargacz (Can-Am Maverick XRS).

8 dni walki w niedostępnych, chorwackich górach i lasach, gdzie wyzwaniem bywa pokonanie „zwykłych” dróg dojazdowych. Przeszkody, które swą różnorodnością i trudnościami potrafią zaskoczyć nawet terenowych wiarusów. Kilkadziesiąt załóg z całej Europy reprezentujących najwyższy poziom umiejętności. Taka jest właśnie Crotaia Trophy – niepowtarzalna, zaskakująca i wciąż dzika.

Croatia Trophy pod wieloma względami wyróżnia się na tle innych rajdów przeprawowych organizowanych w Europie. Zawodnicy, którzy w maju udają się na Bałkany, by rywalizować w słynnym ekstremie, mogą być pewni, że monotonia ich nie czeka.

Rajdy ekstremalne trwają standardowo dwa, góra trzy dni, ale na Croatii Trophy po dwóch etapach zawodnicy czują się dopiero rozgrzani. Na słynnym ekstremie, który w tym roku odbywa się po raz piętnasty, rywalizacja toczy się na o wiele dłuższym dystansie. Zwycięzców poznamy dopiero pod koniec przyszłego tygodnia; w klasie Adventure nasz kraj reprezentują Wojciech Gołębiowski i Tomasz Dargacz, startujący UTV-em Can-Am Maverick.

Po wielu latach przerwy polscy off-roaderzy powracają na trasy słynnego ekstremu Croatia Trophy, w którym niegdyś osiągaliśmy ogromne sukcesy (najważniejszym z nich było zwycięstwo odniesione przez Darka Luberdę i Szymona Polaka w 2006 roku). W tym roku z legendą „Chorwacji” zmierzą się Wojciech Gołębiowski oraz Tomasz Dargacz – zwycięzcy klasy Adventure zeszłorocznego cyklu Poland Trophy.

Niezwykle wymowne filmowe obrazki z zakończonej w ubiegłym tygodniu Croatii Trophy 2013, autorstwa EX-ROAD MEDIA.
Ostatniego dnia zmagań na Croatia Trophy 2013 uczestników rajdu obudził krzyk przerażonego nie na żarty mężczyzny. Gdy wszyscy wychylili głowy ze swych namiotów, ujrzeli... sędziego uciekającego przed rozjuszonym liderem zawodów, Węgrem Csabą Borosem. Do rozlewu krwi na szczęście nie doszło, a sytuacja wyjaśniła się przy śniadaniu.
Szef Croatii Trophy, Igor Bozikovic, w czasie ubiegłorocznej edycji rajdu usłyszał podobno, że niektóre etapy były „zbyt łatwe”. Uwagę tę wziął sobie do serca i... w tym roku już żadnych skarg nie słyszy. Co więcej, im dłużej trwają zawody, tym mniej ekip wciąż bierze w nich udział.
Na tle naszych rodzimych rajdów Croatia Trophy jest rajdem bardzo egzotycznym – ze względu na międzynarodową stawkę zawodników, specyficzny, górski teren i nieznaną w Polsce formułę rywalizacji. Takie zawody pozwalają wyłonić załogę, która ma nie tylko najlepszą maszynę, ale zarazem jest najwszechstronniejsza i najbardziej wytrzymała.
Wyprawa na Bałkany w czasie długiego weekendu majowego była niegdyś obowiązkowym punktem sezonowego programu naszych czołowych off-roaderów. Czasy, ludzie i... samochody zmieniły się jednak i w tym znów zabrakło Polaków na starcie jednego z najbardziej znanych rajdów ekstremalnych w Europie.
W czasie gdy my pasjonowaliśmy się rywalizacją najlepszych polskich off-roaderów na Magam Trophy, czołówka europejskiego off-roadu spotkała się tradycyjnie w zielonej Chorwacji na słynnej Croatia Trophy.
Croatia Trophy zakończyła się w ostatni piątek, ale my – z wiadomych względów – nie zakończyliśmy jej relacjonować. Dziś chcielibyśmy dopełnić naszego obowiązku, zwłaszcza że – jak się okazało – im dłużej rajd trwał, tym był trudniejszy. Pod koniec zrobiło się wręcz dramatycznie!
Stare Selo, maleńka, zagubiona wioska, położna w pobliżu granicy z Bośnią, gdzie zlokalizowany jest obóz Croatii Trophy, znajduje się kawał drogi od Zagrzebia czy Rijeki, a nawet Karlovaca, ale w trakcie trwania zawodów dla zdeterminowanych rajdowców nie ma to większego znaczenia – tylko w większych miastach można znaleźć podzespoły potrzebne do naprawy auta, a wtedy nawet kilkaset kilometrów odległości nie stanowi przeszkody. Dlatego co rusz w dalekie podróże wyruszają poselstwa z „mission impossible” odnalezienia właściwej skrzyni biegów czy sprzęgła. Bywają nawet tacy, którzy brakujące części ściągają ze swoich krajów rodzinnych za pomocą DHL-a czy Fedexa. Globalizacja ma swoje dobre strony…
Na „Croatii” to rzecz normalna. Na stracie etapu piątego stawiło się mniej niż 40 załóg, co oznacza, że ponad 20 procent zawodników wycofało się już z dalszej jazdy. Powody te co zwykle: sprzęgła, skrzynie biegów, przystawki, wyciągarki, półosie… Off-roadowe demony zgromadziły się nad lasami w okolicach Topusko, starając się usilnie wyeliminować z dalszej jazdy śmiałków, którzy odważyli się wystartować w Croatii Trophy. Na szczęście przyczyną większości kapitulacji są problemy wyłącznie mechaniczne; póki co tylko jeden z zawodników musiał wbrew swej woli pofatygować się do szpitala, po tym jak lina wyciągarki przygniotła jego nogę do drzewa.
Trwa Croatia Trophy. W niedzielę i poniedziałek rozegrano trzy etapy, a każdy z nich zdecydowanie różnił się od siebie.
Pierwszy etap Croatia Trophy nie był łatwy dla zawodników. Oprócz trudnych warunków na trasie uczestników czekało mnóstwo mylących oznaczeń. Przez te większość stawki błądząc po trasie, straciła dużo czasu. Niestety do tych pechowców zaliczyli się także Polacy. Marcin Łukaszewski i Magdalena Duhanik szukali właściwej drogi i to wpłynęło na długi czas przejazdu (6:33), co w efekcie dało 23 miejsce. Zwycięzcą etapu został James Marsden (4:00), drugi był Hendrik De Nijs (4:02), a trzeci Axel Burmann (4:10).
Croatia Trophy – rajd legenda. Obserwując te zawody po raz pierwszy w 2002 roku (do domu wróciłem autostopem:), zostałem ich wiernym fanem, który wielokrotnie z ich powodu powracał jeszcze na Bałkany. Dzikość chorwackich gór, niezwykła atmosfera panująca w rozbitym „na dziko” obozie, gwar języków z całej Europy, który można było usłyszeć w kantynie, dźwięk pracujących przez całą noc agregatów i spawarek… I „extrasy” w postaci meczu Ligi Mistrzów, oglądanego w środowy wieczór przez tłum zawodników na miniaturowym telewizorku, oraz codziennych ablucji w piekielnie zimnej wodzie z beczkowozu… Tego się nie zapomina.
Rajd Croatia Trophy latami postrzegany był w Polsce jako najtrudniejsza, a zarazem najważniejsza impreza ekstremalna roku. Swego czasu odnosiliśmy w niej ogromne sukcesy -  edycję 2006 zwyciężył polski superduet: Darek Luberda i Szymek Polak; kilka razy z rzędu zawody w klasie ATV wygrywał Jacek Bujański wraz z kolegami. Ale w roku 2007 polscy off-roaderzy popadli konflikt z organizatorami i odtąd nasze terenówki omijają chorwackie bezdroża. Czas może jednak powrócić na Bałkany - organizacja rajdu podobno znacznie poprawiła się, rywale z całej Europy wciąż są wyśmienici, a trasy nadal pozostają nieprzeciętnie trudne... Nad startem w edycji 2011 zastanawia się obecnie nasza czołowa załoga ekstremalna: Marcin Łukaszewski i Magda Duhanik, których nazwiska pojawiły się już na liście startowej. Innych, jeszcze nieprzekonanych, zapraszamy do przeczytania relacji z edycji 2010.
Od wielu lat majową tradycją polskich off-roaderów były starty w rajdzie Croatia Trophy. Magnesem przyciągającym Polaków na Bałkany były ekstremalnie trudne trasy, międzynarodowa stawka wyśmienitych zawodników, wspaniała, dzika przyroda i niemal bezludne tereny, a przede wszystkim – niepowtarzalna atmosfera panująca w obozie. Tegoroczna edycja rajdu miały wszystkie te zalety i ponownie okazała się szczęśliwa dla Polaków.
Croatia Trophy to rajd znany chyba każdemu off-roaderowi w Polsce. Legendarne ekstrem w odludnych górach Chorwacji, gdzie bez trudu jeszcze spotkać możne zagubione pola minowe i spalone domy, od lat przyciągała na start najlepsze terenówki z całej Europy.
Dwie wyciągarki mechaniczne, pancerne mosty, dla których niestraszne są uderzenia w skały czy pnie drzew, kilkusetkonne silniki zdolne pracować nawet pod wodą i ponad trzydziestocalowe opony z agresywnym bieżnikiem, którego nie powstydziłby się profesjonalny ciągnik rolniczy. Takie wyposażenie terenówki to niemal standard na rajdzie Croatia Trophy, uważanym za najtrudniejszy rajd przeprawowy w Europie.
Napisać, że Croatia Trophy jest najtrudniejszym rajdem ekstremalnym w Europie, to tak jakby stwierdzić, że Mistrzostwa Świata w piłce nożnej są największym turniejem piłkarskim na świecie. O ile w piłkę grać nie umiemy, off-road może być naszą narodową dumą. W maju nasi reprezentanci – Darek Luberda i Szymek Polak w Chorwacji zdemolowali Resztę Europy i sięgnęli po – niestety nieoficjalny – tytuł Mistrzów Starego Kontynentu.
Rajd Croatia Trophy 2005 po raz drugi z rzędu wygrała holenderka załoga Simon van der Velde - Peter Arends (LR Defender). W klasie ATV triumfowali Polacy: Jacek Bujański - Paweł Ratyński (obaj Suzuki KingQuad 700). Zdaniem uczestników rajdu i jego obserwatorów tegoroczna edycja „Chorwacji” była znacznie trudniejsza od tych, które odbyły się w ciągu ostatnich lat.
To miało być najważniejsze wydarzenie tegorocznego sezonu off–roadowego w Europie. Croatia Trophy od kilku lat jak magnes przyciąga najlepszych, dysponujących najlepiej przygotowanym sprzętem kierowców z wielu państw świata. Na rajdowe święto położył się jednak cień żałoby. Niemal na początku rajdu, na trasie zginął tragicznie Niemiec Frieder Schwarz – legendarna postać off–roadu.
Aby wygrać Croatię Trophy 2003 – najdłuższy i zarazem najtrudniejszy z ekstremalnych rajdów przeprawowych organizowanych w Europie – trzeba nie tylko posiadać świetnie przygotowany samochód wyposażony w wyciągarki, błotne opony terenowe, blokady dyferencjałów i – najlepiej – potężny silnik, ale również profesjonalny serwis i mechaników, ciężarówkę części zamiennych, ogromne doświadczenie w prowadzeniu i pilotowaniu auta, a przede wszystkim – dużo odwagi i odrobinę szczęścia. Wymogi te najlepiej spełniła niemiecka załoga Henrik Straßer – Michael Kürbs startująca lilową Toyotą KZJ 73.