GREAT ESCAPE RALLY - ORGANIZATOR ZABIJA PASJĘ ŚCIGANIA

Terratrek_GER2011W tym amatorskim rajdzie postanowiliśmy wystartować po to, by sprawdzić auto i trochę rozruszać się po zimie. Czytając opinie uczestników, którzy byli na wcześniejszych edycjach, wydawało nam się, że rajd ten może być nie tylko fantastyczną formą treningu, ale także miłą zabawą w terenie, no i oczywiście doładowaniem adrenaliny oraz ciekawą formą rywalizacji z mocniejszymi autami. Klasa sport jaką stworzył organizator rajdu nie dzieliła samochodów, na te zbudowane zgodnie wymogami FIA, i te które nic wspólnego z rajdami licencjonowanymi nie mają. Dla nas był to więc dodatkowy atut. Chcieliśmy powalczyć o wygraną z mocniejszymi autami. Trasa rajdu dla naszej klasy prowadziła przez „czołgówki”, piasek, drogi leśne, ale także parę kałuż i błoto. Innymi słowy było wszystko, co nas poniekąd ucieszyło. W końcu jak trenować i walczyć to w każdych warunkach.

Postanowienie, że ma być to prawdziwy sprawdzian, wzięliśmy sobie na tyle do serca, że na bazę rajdu dojechaliśmy naszą rajdówką na kołach, a nie jak większość na lawecie. Pamiętamy bowiem, że często zdarza się iż odcinki dojazdowe na różnych rajdach liczą wiele kilometrów i nie wolno na nich ciągnąć auta na lawetach. Po prostu trzeba jechać. Tak więc w piątkowy poranek ruszyliśmy z Opola do Żagania.

Pierwszy dzień rajdu był o tyle szczególny, że wszystko było opóźnione. Poczynając od show startu, a kończąc na starcie do nocnego etapu. Jak się później okazało zasada opóźniania startów to na takich amatorskich imprezach chyba normalne, gdyż to samo stało się dnia kolejnego. Widać organizatorzy nie byli do końca przygotowani by sprawnie poprowadzić tę imprezę.

Po dwóch dniach ścigania cieszyliśmy się, że nie tylko nasza Toyota nas nie zawiodła, ale wygraliśmy z resztą samochodów w klasie. Niestety w tym momencie rajd nas rozczarował, a dokładniej to co wykonali organizatorzy. Przed ceremonią rozdania nagród okazało się, że kary, jakie otrzymali niektórzy zawodnicy za ominięcie błota i punktu kontrolnego zostały im cofnięte. Tym sposobem, nie tylko my, ale i wszyscy którzy poruszali się po trasie rajdu kilometr po kilometrze, zaliczając nawet niewygodne punkty kontrolne zostali ukarani i spadli na dalsze pozycje. W takiej sytuacji zawodnik składa protest i domaga się wyjaśnień dlaczego kary cofnięto. Niestety na tym rajdzie uczciwy zawodnik nie miał żadnych praw. Nie do końca rozumiemy to posunięcie, zwłaszcza, że głównodowodzący tej imprezy Albert Gryszczuk jeździł w rajdach amatorskich, teraz startuje w licencjonowanych i wie że takie sytuacje da się łatwo i sprawnie rozwiązywać w sposób uczciwy. Jest to tzw. neutralizacja czasów lub odwołanie odcinka specjalnego. Wszyscy byliby zadowoleni i nikt nie miałby pretensji. Co więcej, aby dolać oliwy do ognia podczas samej ceremonii Albert Gryszczuk ogłosił, że na jego rajdzie nie składa się protestów oraz powiedział, że na tę imprezę przyjeżdżają ludzie z pasją do jazdy w terenie, a jeśli chcą się ścigać to mogą wybrać Rajdowe Mistrzostwa Polski Samochodów Terenowych. Ten ostatni przytyk do Mistrzostw Polski był prawie obraźliwy, a przecież przyjechało do Alberta wielu zawodników tam startujących. Nie bardzo rozumiemy co miał na myśli, gdyż założeniem klasy sport na każdym rajdzie, zarówno amatorskim jak i licencjonowanym jest ściganie i osiąganie jak najlepszych czasów. Skoro na Great Escape Rally jeździ się wyłącznie dla pasji i zabawy, to po co męczyć się z mierzeniem czasu i ustawiać punkty kontrolne. Po co nazywać tę imprezę rajdem skoro nim nie jest.  

My jako zespół wiemy, że osiągnęliśmy to co zaplanowaliśmy. Dotarliśmy do mety z najlepszym czasem. Nie możemy powiedzieć, że imprezę w klasie sport wygraliśmy, gdyż miejsca pierwsze były trzy i to przyznane w kontrowersyjny i naszym zdaniem niesłuszny sposób.

Wszystkim naszym kibicom i fanom pragniemy zakomunikować, że ścigamy się w rajdach licencjonowanych z pasją. Nie jeździmy na te rajdy dla pieniędzy, rozgłosu, czy z przymusu. Jest to nasza pasja i gdziekolwiek startujemy daje nam ona ogromną satysfakcję i przyjemność. Mamy nadzieję, że Albert Gryszczuk startujący od niedawna w Pucharze Świata w zespole RMF Caroline Team także jeździ z pasji do tego sportu, a nie z przymusu.

TOYOTA TERRATREK Team
Aleksadner Sachanbiński
Arkadiusz Rabiega

{jcomments off}