Tomcat (2003) - Polak potrafi

październik 08, 2010
Słowo "Tomcat" w Polsce jeszcze do niedawna pobudzało żywsze bicie serca u kibiców off-roadu, którzy kojarzyli je z profesjonalnymi terenówkami produkowanymi w Wielkiej Brytanii. Ich głównym atutem jest ultralekkie nadwozie. W tym roku pojawiły się w naszym kraju dwa takie samochody, trzeci właśnie powstaje, a kilka następnych czeka już w kolejce na klientów zainteresowanych ich kupnem.

Sprawcą tego poruszenia jest m.in. Piotr Kowal z Krakowa, właściciel Land Serwisu, który otrzymał w tym roku z rąk Steve'a Wellsa, właściciela firmy Tomcat Motorsport, licencję na produkcję oraz sprzedaż angielskich nadwozi. Dziełem jego firmy jest pierwszy polski Tomcat. Jego właściciel, Marek Budner, testuje go obecnie na rajdach w ramach Pucharu Polski OFF-ROAD PL Trophy 4x4.

Z kolei Jerzy Gabrielczyk, który wraz z córką Anną Marią uczestniczy w rajdzie Atlantyk-Pacyfik Transsyberia 2003 (rajd trwa), specjalnie na tę okazję kupił w Anglii samochód złożony w całości przez Tomcat Motorsport. Dystans ponad 13 tys. km, który planują przebyć, dużo powie o możliwościach tego auta.

Bez powietrznych lotów

Oba polskie Tomcaty jeżdżą w zupełnie odmiennych warunkach niż ich brytyjscy koligaci. W Anglii dominującym typem zawodów off-roadowych są rajdy cross-country, które swoją specyfiką przypominają "Paryż-Dakar" lub nasze rodzime zawody RMPST. Z tego powodu większość Tomcatów to szybkie i lekkie rajdówki, które podczas zawodów pędzą zwykle z ogromnymi prędkościami po szutrowych trasach, a na hopkach wyskakują w powietrze na kilka metrów.

Polskie Tomcaty startują w zawodach, gdzie nie osiągi na prostej szutrówce są decydujące. Auto Budnera otrzymało zwolnice, portalowe mosty, błotne opony, dwie wyciągarki elektryczne i bierze udział w ekstremalnych przeprawówkach. W pojeździe Gabrielczyka zamontowano silnik Diesla, mechaniczną wyciągarkę starowską, z tyłu wygospodarowano miejsce na bagaż, wzmocniono także dach i ulokowano na nim rozkładany namiot. Podczas długiej podróży do Magadanu chyba nie będzie okazji do powietrznych lotów...

Superlekkie nadwozie

Firmę Tomcat Motorsport z Lincolnshire założyli: obecny jej właściciel Steve Wells oraz Drew Bowler, który opuścił ją w 2001r. Auta, które powstają przy jej udziale (szacuje się, że obecnie jeździ po świecie ok. 700 Tomcatów) nie są w pełni jej autorską konstrukcją. Ich bazę stanowią oryginalne podwozia Land i Range Roverów o szerokiej gamie rozstawów osi: od 88 do 108 cali. Na ich ramie osadzane jest nadwozie, czyli wykonany z lekkich rur szkielet, spełniający jednocześnie funkcję klatki bezpieczeństwa, który otoczony jest plastikową karoserią. We wnętrzu rządzi aluminium, z którego zostały laserowo wycięte płyty podłogowe, tunel oraz panel sterowania.

Tomcat Motorsport niechętnie podejmuje się budowy kompletnego auta, choć - o czym świadczy przypadek Jerzego Gabrielczyka - wyjątki się zdarzają. Zwykle jednak Anglicy ograniczają się do produkcji nadwozia, które zdemontowane sprzedawane jest w zestawie. Tego rodzaju komplet produkcji Land Serwisu kosztuje ok. 12 tys. zł. Dalsze wyposażanie i budowa auta pozostawione są woli klienta.

Pierwszy po polsku

Ekstremalny Tomcat wykonany w firmie Land Serwis kosztuje ok. 200 tys. zł. W zamian jednak jego nabywca otrzymuje terenówkę wyposażoną niemal we wszystko. Jako podstawę auta, którym jeździ Marek Budner, wykorzystano ramę z Range Rovera Classica o stucalowym rozstawie osi. Samochód otrzymał silnik V8 o poj. 4,6 l, który początkowo zasilany był gaźnikiem Webera, ale później przerobiony został na wielopunktowy wtrysk paliwa. Dzięki elektronicznemu chipowi jednostka osiąga moc około 200 KM, przy płaskiej charakterystyce momentu obrotowego. Auto posiada automatyczną skrzynię biegów, w której zastosowano wzmocnione tarcze cierne Borg Warner. Napęd przekazywany jest dalej za pomocą reduktora z LR Defender o przełożeniu 1:1,4, z ręcznie blokowanym mechanizmem różnicowym. Mosty napędowe Range Rovera posiadają blokady, półosie i przeguby HD oraz wyposażone są w zwolnice Maxi Drive'a o dodatkowym przełożeniu 1:1,3. Dzięki nim powiększył się rozstaw kół, polepszył się skręt, wykrzyż i wzrósł prześwit (do 40 cm). Ich atutem jest również możliwość pełnego wykorzystania zalet 35-calowych opon Simex.

W zawieszeniu auta wykorzystano sprężyny King Springs oraz amortyzatory gazowe De Carbon. Hamulce zbudowane zostały z tarcz Turbo Groove i klocków firmy EBC Brakes. Charakterystycznym elementem wszystkich Tomcatów jest chłodnica silnika, którą umieszczono z tyłu pojazdu. Elementem wyposażenia są dwie, zamontowane z przodu i z tyłu, wyciągarki Warn M8274, które posiadają zdublowane sterowanie obsługiwane przez pilota znajdującego się na zewnątrz samochodu lub kierowcę siedzącego w jego kabinie. Samochód, poza elementami tuningowymi, jest w stu procentach zbudowany z podzespołów Land Rovera.

Dobre, ale drogie

Lista wymienionych modyfikacji może być niemal dowolnie zmieniana w zależności od potrzeb i zasobności portfela właściciela Tomcata. Rezygnacja ze zwolnic to oszczędność ok. 40 tys. zł. Kwota wciąż pozostaje niemała, ale auto w pełni wyposażone do rajdu waży zaledwie 1.700 kg i mimo przeróbek "zwalniających" rozpędza się do 150 km/h.

Historia polskich Tomcatów jest póki co zbyt krótka, by móc jednoznacznie ocenić całe przedsięwzięcie. Trzy trudne rajdy, w których uczestniczył do tej pory Marek Budner, udowodniły jednak dużą wytrzymałość i niezawodność konstrukcji. Wiadomo, że w środowisku off-roadowym budzą ciekawość.

text: Arek Kwiecień, foto:  Arek Kwiecień, Jacek Balk, Piotr Kowal

KowalRozmowa z Piotrem Kowalem, właścicielem firmy Land Serwis:
- W jaki sposób nawiązał Pan współpracę z Tomcat Motorsport?

- Z myślą o ekstremalnych rajdach off-roadowych szukałem nowej konstrukcji, która byłaby jednocześnie lekka, mocna i sztywna. Oprócz firmy Steve'a Wellsa odwiedziłem m.in. zakład jego dawnego partnera - Drew Bowlera, który obecnie buduje (pod nazwą Wildcat) auta od podstaw, nie korzystając z ram Land Rovera. W Tomcacie spodobała mi się prostota i uniwersalność pomysłu - na ramie np. starego Range Rovera nadbudowuje się klatkę, co jest stosunkowo tanim rozwiązaniem. Dalsze modyfikacje można już wykonywać stopniowo, w zależności od możliwości i potrzeb.

- Jakie na początek?

- Sugerowałbym wzmocnić układ przeniesienia napędu (wymienić półosie, założyć blokady), podnieść zawieszenie na sprężynach, założyć większe opony. Przy małej masie auta na początek w zupełności wystarcza wyciągarka elektryczna z dobrym zasilaniem. Następnie można zadbać o silnik, zmodyfikować hamulce, zamontować np. wyciągarkę hydrauliczną itd.

- Czy Tomcaty pozbawione są wad?
- Podczas rajdów ekstremalnych przeszkodą jest brak widoczności do tyłu z powodu umieszczonej tam chłodnicy silnika. Utrudnione jest również wsiadanie i wysiadanie z auta - w rajdach przeprawowych, gdzie pilot często musi opuszczać kabinę, może być to uciążliwe. Ale pierwotnie Tomcaty stworzone zostały z myślą o szybkich rajdach.


Artykuł opublikowany w czasopiśmie "Giełda Samochodowa", nr 76/2003 (832) z dnia: 23 września 2003 roku.