Piękny bezimienny, czyli tajemniczy Jeep Grand Cherokee

Marzeniem każdego pilota wojskowego jest samolot wykonany w technice stealth, która pozwala mu być niewidocznym dla radarów. Inżynierowie pracują również – choć z mniejszym efektem – nad „niewidzialnymi” okrętami i czołgami. A jak mógłby wyglądać „cichociemny” samochód? Pytanie to zadali sobie... marketingowcy z Chryslera, którzy doprowadzili do powstania specjalnej wersji Jeepa Grand Cherokee o wyglądzie inspirowanym przez bombowce B-2 i F-117.

Niestety chodzi tu tylko o wygląd, a nie o zastosowaną technologię... Swoją drogą auto o takich właściwościach pewnie cieszyłby się sporym zainteresowaniem u klientów, wśród których prym wiedliby niewierni małżonkowi oraz cwani pracownicy chcący ukryć się przed oczami szefa...

Czarny (lub czerwony) kolor karoserii, felg, listw i grilla, żadnych  błyskotek czy chromu. Ten prosty, ale jakże efektowny zabieg stylizacyjny sprawił, że Jeep Grand Cherokee zaprezentowany niedawno na wystawie w Houston prezentuje się niezwykle tajemniczo. Na pewno przypadłby do gustu pracownikom Biura Ochrony Rządu.

Wnętrze auta tchnie przyjemnym luksusem: skórzana tapicerka, podgrzewane fotele przednie, kierownica i dźwignia zmiany biegów obite skórą, wypasiony, 9-głośnikowy system audio Alpine z subwooferem, tylna kamera parkowania i rozbudowane systemy komunikacyjne... Niejeden premier nie pogardziłby taką limuzyną rządową.

Niezwykłemu „Grandowi” brakuje tylko jednego – nazwy. Tę mają mu wymyślić internauci, którzy poprzez stronę internetową Jeepa mogą wysyłać swoje propozycje. Zachęcalibyśmy Was (a zwłaszcza RAFCO, który ostatnio wszystko wygrywa;), do udziału w tym konkursie, gdyby nie jeden szkopuł – trzeba być zameldowanym w USA. Więc jeśli macie wujków/ciotki w Stanach – głosujcie (lepiej nie używając polskich znaków). Zwycięzcę, który na dodatek odjedzie ochrzczonym przez siebie Jeepem, poznamy w maju.
MM