Startuje XV rajd Drezno-Wrocław 2009

Już w sobotę rusza XV rajd Drezno-Wrocław. 300 maszyn na starcie i 1500 osób w obozie reprezentujących wiele narodowości z całego świata czynią z tego rajdu największą imprezę off-roadową w Europie. Wśród zawodników startujących tym roku bardzo mocny zespół biało-czerwonych, którzy już nie raz udowodnili tu, że należą do europejskiej czołówki. W klasie samochodów zwyciężali Albert Gryszczuk i Michał Krawczyk, w klasie quadów dwukrotnie triumfował Krzysztof Kretkiewicz, wśród ciężarowców wygrywał Krzysztof Ostaszewski. Czy jest szansa, że powtórzymy któryś z tych sukcesów? Myślę, że ogromna.

Polski zespół aż roi się od gwiazd naszego off-roadu. Są wśród nich zawodnicy, dla których jest już to kolejny start w „Dreżnie”, ale znaleźć można również debiutantów, którzy dobrze jednak wiedzą, jak smakuje zwycięstwo. Niespodzianką jest między innymi start Wojtka Polowca (w parze z Pawłem Przybyłowskim) zdobywcy Pucharu Polski z 2003 roku, który wielokrotnie reprezentował nasz kraj m.in. na Croatii Trophy. W maratonach nie startował jednak nigdy. Co ciekawe również, o czym już informowaliśmy, Wojtek zasiądzie nie w kabinie Jeepa, do czego nas przyzwyczaił, ale... Land Rovera, a konkretnie Tomcata! – Chcę spróbować czegoś nowego! – mówi radykalnie. – Dlatego zdecydowałem się wypożyczyć Tomcata z Land Serwisu i wraz z Piotrem Kowalem utworzyć rajdowy team. Liczę przede wszystkim na dobrą zabawę i bardzo ciekaw jestem nowego wyzwania. Sądząc po pogodzie, moje i „Szwagra” doświadczenie w przeprawówkach może być bardzo przydatne. Startuję Tomcatem, który należał wcześniej do Olka Sachanbińskiego i zaliczył występ na „Dakarze”. Auto zostało szybko przystosowane do startu w „Drezno-Wrocław”, ma przede wszystkim zamontowaną wyciągarkę („grzechotkę” Warna), no i zyskało nowy kolor.

Chodzi oczywiście o kolor pomarańczowy, który stał się firmową barwą teamu Stalowa Pomarańcza. Zespół tworzą dwa Tomcaty kierowane przez Wojtka Polowca i Piotra Kowala, który również ma na swym koncie wygraną Pucharu Polski. W odróżnieniu od Wojtka, dla Piotra będzie to już kolejny występ na tym rajdzie, na którym nie raz już plasował się wysoko - w 2006 roku był piąty.

Debiutantem na rajdzie (w co trudno uwierzyć, bo trasa przejeżdża niemal przez podwórko jego domu) jest również Robert Kufel, który zalicza obecnie niesamowitą serię zwycięstw. W tym roku wygrał już inauguracyjną rundę Pucharu Polski w Bojanowie, dwie eliminacje Poland Trophy, no i przede wszystkim – Magam Trophy w Miastku. Czy powalczy tu o kolejne zwycięstwo? – Wcale nie czuję się faworytem – mówi skromnie, jednocześnie montując przy swoim Gracie... klakson, który - jak się zdaje -jest przydatny podczas wyprzedzania. – Nie wiem, czy potrafię jeździć szybko po lesie, to nie „zwykły” rajd przeprawowy. Uważam, są w polskim zespole doświadczeni kierowcy jeżdżący świetnie w takich warunkach, jak Marek Schwarz, Paweł Oleszczak czy „Trasek”. Przede wszystkim chcemy nie zepsuć auta i dojechać do mety. Bodaj rzez 5 lat byłem kibicem na tym rajdzie i zawsze miałem ochotę, by tu wystartować. W końcu się zdecydowaliśmy. Nareszcie dysponuję dobrym autem, mam bardzo dobrego pilota, zyskałem nieco doświadczenia. Ale – podkreślam – głównie w rajdach przeprawowych, których specyfika jest inna. Będziemy starać się jechać spokojnie, dobrze nawigować, przyzwyczajać się do większych prędkości. Reszta sama przyjdzie. Pogoda – nie ukrywam – dość mi odpowiada...

Niespodzianką na liście startowej jest również nazwisko Jacka Ambrozika - od lat zdeklarowanyego przeprawowca (m.in. zwycięstwo na Magam Trophy 2008, start w Rainforest Challenge). Jego drobna i zwinna, ale niezbyt szybka Suzuki MaJa mogłaby mieć kłopoty w starciu z monstrualnymi ciężarówkami, dlatego Jacek specjalnie na ten rajd zbudował nowe auto. Ale wcale niedużo większe o MaJi... – Bazą jest mój stary Samurai – wyjaśnia „Ambrozja”. – Wydłużyliśmy jego ramę, zamontowaliśmy dystanse i – co najciekawsze – pod maską umieściliśmy 120-konny silnik 1.8 z Vitary. Chyba jedyny taki motor w Polsce! Auto jest lekkie i szybkie. Oceniam, że na reduktorze wyciągniemy ponad 140 km/h.

Kolorowy „podzespół” polskiej repreznetacji będzie stanowił tłumny RMF Caroline Team, w sile aż 4 aut. Oprócz Jeepów Marka Schwarza i Rafał Płuciennika (który wystąpi awaryjnie z nowym pilotem – Maurycy Wolny właśnie złamał sobie rękę), a także znanego wszystkim UAZ-a Mirka Kozła, w barwach teamu wystąpi jeszcze Aleksander „Fazi” Szandrowski. – Nie ukrywam: chcemy walczyć o jak najwyższe lokaty – mówi Rafał Płuciennik. – Naszym celem jest co najmniej jedno auto w pierwszej trójce końcowej klasyfikacji i dwa samochody w pierwszej dziesiątce. Już w ubiegłym roku szło nam nieźle, mamy sporo doświadczenia, duży team, dlatego jestem jak najlepszej myśli.

Czarnym Koniem tegorocznej edycji „Drezno-Wrocław” może być przedstawiciel „wagi lekkiej”, czyli Tomek Traskiewicz, który w rajdzie startuje już po raz czwarty. – Auto to samo, pilot ten sam, serwis też niewiele się zmienił – mówi „Trasek” ewidentnie zadowolony z tego, czym dysponuje. – Nasze Suzuki odrobinę tylko poprawiliśmy, m.in. zakładając większe koła (32” Simexy) czy zmieniając wydech. Chcemy jak zawsze przeżyć przygodę i jechać najlepiej, jak potrafimy. Czyli bez ciśnienia i do samej mety. „Rajdowcy” powinni wykruszyć się już na pierwszych etapach...

Polska reprezentacja, w której jadą jeszcze takie tuzy jak Mistrz Polski RMPST Paweł Oleszczak, bardzo doświadczony Piotr Beaupre czy wielokrotny uczestnik „Berlin-Wrocław” (czyli obecnego „Drezno-Wrocław”) – Wojciech Tolak, na pewno będzie stanowiła jedną z najsilniejszych w rajdowym obozie.

W gronie Polaków mamy ponadto team iście gwiazdorski – w tym roku w kabinie Urala Krzysztofa Ostaszewskiego, zasiądzie... Krzysiek Kretkiewicz! – Zwyciężyłem dwa razy z rzędu, miałbym walczyć po raz trzeci?? – śmieje się (mrugając okiem) „Krecik”, który w ostatnich latach zdominował rywalizację w klasie ATV. – Dlatego postanowiłem spróbować czegoś nowego. A teraz – boję się!!! Dawno nie jechałem na prawym fotelu pilota ani też autem na resorach... W sumie w kabinie jedzie nas trzech, ja będę odpowiadał za nawigację i... jestem dobrej myśli. Oczywiście, o ile Ural nie zawiedzie, bo jest już to trochę "doświadczone" auto. Nie chcę zapeszyć, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.

Ja jestem pewny na 100% – na pewno będzie BARDZO DOBRZE!

text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro