Dakar uczy pokory – podsumowanie etapu XI

Nasser11Dokładnie 2 lata temu, na 2 dni przed końcem rajdu Dakar 2009, Carlos Sainz zaprzepaścił szansę na zwycięstwo, wypadając z trasy i lądując autem w wyschniętym korycie rzeki. W tym roku Hiszpan przeżył déjà vu, niszcząc na XI etapie rajdu zawieszenie swojego Touarega, a tym samym zamykając sobie drogę do ponownego zwycięstwa w rajdzie. Można to nazwać pechem, lecz to nie los, ale sam „El Matador” sprowadził na swoją głowę nieszczęście.

Hiszpan stawia sprawę jasno – w Dakarze interesuje go wyłącznie zwycięstwo. Drugie miejsce jest dla niego porażką. Dlatego w czwartek zmuszony jechać w kurzu za Nasserem Al-Attiyahem, który wystartował przed nim 2 minuty wcześniej, wciąż szukał sposobności, by wyprzedzić konkurenta. Gdyby bardziej był skupiony na drodze, być może zauważyłby na 412. kilometrze oesu ogromną dziurę, w którą wpadło koło jego Touarega, demolując zawieszenie. Nasser odjechał w kierunku zwycięstwa, a Carlosowi pozostało jedynie płakać i zgrzytać zębami. Z pomocą Marka Millera po godzinnej naprawie wrócił na trasę i szczęśliwie dotarł do mety, zachowując 3. miejsce w klasyfikacji generalnej, które nie ma dla niego żadnej wartości. Sainz przy okazji zniweczył wysiłki Millera, który „w nagrodę” za okazaną pomoc, spadł z 5. na 6. miejsce w klasyfikacji.

vw-110114-0457Volkswagen najpewniej i tak w cuglach zwycięży Dakar, zajmując wszystkie stopnie podium – bezpieczną przewagę nad konkurentami posiadają już Al-Attiyah oraz Giniel De Villiers. Sainz, by zachować trzecią lokatę, musi obronić 13-minutową przewagę, którą ma nad czwartym Peterhanselem. Najwięcej na niepowodzeniu Hiszpana skorzystał… Krzysztof Hołowczyc, który awansował na 5. miejsce w „generalce” i ma obecnie ponad 40 minut przewagi nad Millerem.

Błędu Sainza nie popełnił Cyril Despres, który również stara się jeszcze, by przegonić prowadzącego w rajdzie Marka Comę. Francuz, tak jak i Sainz, także wystartował 2 minuty za rywalem, ale dogonił go, po drodze nie wpadł w żadną dziurę, a na 30 kilometrów przed metą zdołał go nawet przegonić. Zwyciężając etap, zbliżył się do lidera na odległość 16 minut, które wciąż zostawiają mu cień  szansy na awans.

Pechowy start zaliczył Francisco Lopez, który długo prowadził wśród motocyklistów, ale - wzorem Rodriguesa – zabłądził przed metą i finiszował ostatecznie na 3. pozycji. Polacy nie odegrali pierwszoplanowych ról w czwartkowym spektaklu - Jacek Czachor ukończył etap na 19. pozycji, a Marek Dąbrowski na 29. W "generalce" Czachor utrzymał 13. miejsce, a jego partner z zespołu spadł na 17.

vw-110114-0474Łukasz Łaskawiec przed startem w Dakarze 2011 znany był tylko (zagorzałym) kibicom sportu ATV. O jego występie nie wspominała telewizja publiczna ani główne media w kraju. A tymczasem „Łoker” prezentuje się obok Hołowczyca (który – trzeba to podkreślić – ma jednak dużo silniejszą i liczniejszą konkurencję) najlepiej z polskich reprezentantów. Polakowi brakuje już tylko 47 sekund, by awansować na 3. miejsce w  klasyfikacji generalnej, czym powtórzyłby sukces Rafała Sonika sprzed 2 lat. „Łoker” nie tylko znakomicie walczy na etapach, ale sprzyja mu również szczęście, którego zabrakło mu w pierwszej fazie rajdu i którego brakuje jego rywalom. W czwartek ogromny pech spotkał lidera jego zespołu, Josefa Machacka, który złamał tylną oś w swoim quadzie i nie ukończył oesu. W klasie ATV prowadzi z bezpieczną przewagą Alejandro Patronelli przed Sebastianem Halpernem.

W klasie ciężarowej sytuacja już się ustabilizowała – na czele plasują się 3 Kamazy, a z półgodzinną przewagą nad rywalami prowadzi główny faworyt, Vladimir Chagin. W końcówce Rosjanie pozwalają więc poszaleć konkurentom. Na czwartkowym etapie dość nieoczekiwanie drugie miejsce zajął Hiszpan Vila. Grzegorz Baran i Rafał Marton, ukończyli etap na 19. pozycji, tracąc do zwycięzcy ponad godzinę czasu. W "generalce" Polacy zajmują 25. miejsce.

Do  mety w Buenos Aires pozostały jeszcze dwa etapy…

Text: Arek Kwiecień, fot. VW, KTM, Maindru, BMW

Oceń ten artykuł
(0 głosów)