Italian Baja 2012 w blokach startowych. Korespondencja własna z Pordenone

Adam Małysz i Rafał Marton przyjechali na rajd Italian Baja, by wysondować, na którą rajdówkę warto w nadchodzącym sezonie postawić. I nie mogli trafić lepiej – do Pordenone przybyły absolutnie wszystkie liczące się obecnie w świecie rajdów cross-country auta (no może poza Hummerem Gordona). Są uznane MINI All4 Racing, Toyota Hilux, G-Force Proto, Mitsubishi Racing Lancer. Nie brakuje Hummera H3 EVO, SAM-a Mercedes, ani nawet Great Walla. Tylko brać i wybierać!

Italian Baja 2012 przyciągnął na start auta z czołówki ekstraklasy rajdów cross-country. Powoli również – rajd zaczyna się w piątek – zaczyna kompletować się również stawka zawodników. Jako jeden z pierwszych pojawił się Khalifa Al-Mutaiwei – jak widać mocno stęskniony za ściganiem się   po blisko 8-letniej przerwie. Jego MINI przyciąga zdecydowanie największą liczbę gapiów. Najwięcej hałasu robią jednak wokół siebie G-Force'y Proto, których we Włoszech wystartuje aż trzy – nie wiadomo, który z większymi szansami (i aspiracjami) na zwycięstwo: Gadasina, Novitskiy'ego czy Vasilieva... Nowiutki Hilux Petera Van Merksteijna, przy którym nieustannie krząta się Jean-Marc Fortin, lśni nie zadraśniętymi jeszcze plastikami. Auto prezentuje się daleko skromniej od G-Forców, ale nie startuje przecież w konkursie piękności – już jutro na pewno pokaże na co go stać.  Z czołówki brakuje jedynie Jeana-Louisa Schlessera – z Francji do Włoch nie jest daleko, a czas ma jeszcze do jutra.

W miasteczku rajdowym w Pordenone w komplecie stawili się już natomiast wszyscy Polacy. Hanna Sobota nalepiała dziś stokrotki na swoim czarnym Mitsubishi Pajero (ochrzczonym już jako Batman), którym jutro ruszy na trasę w towarzystwie Maćka Martona. - Już trochę pojeździłam nowym autem – mówi Hanna Sobota. - Zrobiliśmy parę kilometrów po szutrach. Prowadzi się zupełnie inaczej niż to, które dotychczas używałam. Obrazowo ujmując: operuję mniej kierownicą, a bardziej skrzynią biegów, gazem... Wcześniej jeździłam ze skrzynią ręczną, a tu sekwencyjną. Muszę się jej dopiero nauczyć. Na pewno będę potrzebowała paru dni, by się do przyzwyczaić do nowego auta i umieć wykorzystać jego zalety. Ale na pewno jest to krok do przodu. Z Maćkiem Martonem – moim pilotem – jeżdżę już od roku, startowaliśmy m.in. w bardzo ciekawym, przepięknym rajdzie cross-country Albania Rally (tam m.in. pokonałem samodzielnie swój pierwszy maratoński odcinek – ponad 500 km). Świetnie się dogadujemy, myślę, że przed nami dłuższa współpraca. Po Italian chciałabym pojechać gdzieś, by potrenować mocniej nowym autem. Ponadto planujemy obie polskie baje: Carpathię i Poland. A potem... będziemy myśleć, co dalej. W tym roku chcę dużo jeździć. Rajdy traktuję jako trening, zdobywanie nowych doświadczeń. Choć przyznam szczerze, ten Puchar Świata trochę mnie przeraża (śmiech). Nawet na liście startowej nie ma żadnych dziewczyn! Są tylko dwie pilotki... Ale co tam! Kiedyś trzeba było spróbować. Gdybym tego nie uczyniła, być może kiedyś bym tego żałowała...

Samochód Hanny Soboty doskonale jest znany Adamowi Małyszowi i Rafałowi Martonowi, którzy startowali nim w Dakarze, ale przed Italian Baja przesiedli się do Mitsubishi L200 (w ubiegłym sezonie jeździł nim... Konrad Sobecki). Oba auta pochodzą ze stajni Mirka Zapletala, który na Italian Baja startuje odremontowanym BMW X3CC (z dużym apetytem na sukces). - Nie mamy jeszcze sprecyzowanych planów, gdzie wystartujemy w bieżącym roku – mówi Rafał Marton. - Jest dużo zmian, jesteśmy w trakcie rozmów ze sponsorami, układamy plan na najbliższe miesiące. Na Italian Baja przyjechaliśmy po to, by się trochę „odkurzyć” po Dakarze, trochę potrenować, wypróbować kilka samochodów. Umówiliśmy się z paroma zespołami, które tutaj startują, że będziemy mieli okazję pojeździć ich autami. Spróbujemy jazdy m.in. SAM-em Mercedes, Hummerem H3 EVO i Toyotą z Overdrive. I oczywiście najwięcej pojeździmy Mitsubishi L200 Mirka Zapletala, którym tu startujemy. Przed nami więc bardzo bogaty program. Przyjęliśmy pewne założenia: na pewno w przyszłości chcemy jeździć autem benzynowym, szybszym niż to, który startowaliśmy w Dakarze 2012 (choć uważamy, że nasze Pajero było wspaniałe, świetnie przygotowane i wiele mu zawdzięczamy – teraz jedzie nim Hania z Maćkiem). Najbliższe dni to na pewno wiele nowych doświadczeń dla nas obu. Myślę, że będzie to owocny czas, który pozwoli nam również podjąć ważne decyzje.

W Mitsubishi Pajero, ale grupy T2, w rajdzie wystartuje Paweł Molgo wraz z Januszem Jandrowiczem. Piotr Domownik (Mistrz Polski 2007), w którego serwisie zbudowane zostało auto, tym razem pełni rolę team managera. Wszyscy żałują, że za późno dowiedzieli się o odwołaniu Rajdu Tunezji – gdyby decyzja ta zapadła wcześniej, byłaby szansa na start we włoskiej rundzie Pucharu Świata FIA polskiej ciężarówki T4 – Unimoga należącego do NAC Rally Team. – We Włoszech jestem po raz pierwszy – mówi Paweł Molgo. – Wszyscy powoli się zjeżdżają i organizują. Dostaliśmy już mapy, więc mamy obraz, jak trasa będzie przebiegała. Nie wygląda to jakoś skomplikowanie, ale zobaczymy... Pogoda nam dopisuje, więc jest szansa, że będzie to przyjemne doświadczenie. Nie znam tej trasy, więc przy sprzyjających warunkach powinno nam się lepiej jechać. Wygląda na to, że trasa prowadzi przez rzekę, ale słyszeliśmy plotki, że nie ma w niej zbyt dużo wody.  Wokół nas parkują najlepsze rajdówki na świecie (w najbliższym towarzystwie NAC Rally Team stoją m.in. G-Force Gadasina, MINI Al-Mutaiweiego oraz X3 Zapletala – przyp. AK) – nogi mam więc nieco ugięte, ale są tu również auta podobne do naszego. Z nimi zamierzamy walczyć.

Jednym z rywali Pawła Molgo – Mistrza Polski grupy T2 – będzie  Szymon Ruta startujący w parze z Sebastianem Rozwadowskim. Załoga Orlen Teamu, która debiutuje w rajdach terenowych, do walki stanie Toyotą Land Cruiser, którą w ubiegłym roku ścigał się Piotr Chodzeń

Włochy przywitały rajdowców piękną, słoneczną pogodą i unoszącym się w powietrzu zapachem kawy. Podkoszulek z krótkim rękawem wydaje się być ubiorem obowiązkowym, choć – mimo 20 paru stopni – można spotkać autochtonów ubranych... w kurtki puchowe! To chyba wyjaśnia, czemu włoskie zmarzluchy nie przyjeżdżają do Polski, by startować w zawodach...

text i foto: Arek Kwiecień / Sigma Pro