Legenda za życia. Zlot z okazji 40-lecia Mercedesa Klasy G

Trudno znaleźć lepsze miejsce do świętowania 40. urodzin Mercedesa Klasy G niż górująca nad Dolnym Śląskiem Twierdza Srebrna Góra. Wybudowaną w XVIII wieku z rozkazu króla pruskiego Fryderyka II największą górską fortyfikację Europy w „długi weekend” 15-18 sierpnia zdobyła zaciężna armia ponad pół setki Gelend, które na zorganizowany przez Rafała Śnieżka jubileusz G40 zjechały z najdalszych zakątków Polski, a także z zagranicy.

Pachnące salonową nowością Mercedesy zaparkowały obok krewniaków, skrywających w szczelinach karoserii pustynny kurz i błoto poligonów wojskowych. Rodzinne modele z bagażnikami dachowymi spotkały zaprawione w boju rajdówki z wyciągarkami i poobcinanymi błotnikami, gotowe choćby zaraz wyruszyć na trasy przeprawowych oesów. Prężące muskuły – niczym atleci – Gelendy G4x4² na zwolnicach z pokorą musiały znieść porównania z ogorzałymi od słońca Wolfami – wojennymi wiarusami w stanie spoczynku. Aż trudno było uwierzyć, że przybyłe na zlot samochody dzieliło nawet kilkadziesiąt lat różnicy, za to łączyły charakterystyczny kształt, „grubo ciosanego” nadwozia i ponadprzeciętna dzielność terenowa. Ich właściciele zgodnie deklarowali swoją atencję i oddanie Gelendzie – szacownej jubilatce, której nazwa nieprzypadkowo stanowi anagram słowa „legenda”.

– Bez wątpienia Mercedes Klasy G jest wyjątkowym samochodem i inżynierskim opus magnum – mówi Artur Janas, uczestnik zlotu. – Gelenda jest brzydka jak noc, a jednak piękna, niewygodna, ale nie chce się z niej wysiadać, droga w utrzymaniu, ale do kieszeni sięga się z przyjemnością. Ma w sobie to coś, co wyróżnia ją w zalewie tandety i nijakości. Jakość wykonania i niezawodność tego auta są legendarne – wystarczy zajrzeć pod spód, porównać mosty, wahacze i ramę z dowolną terenówką innej marki. Dlatego właśnie Gelendami jeżdżę od 10 lat!

W sumie za zlocie odnotowano 70 Mercedesów Klasy G, w tym 36 egzemplarzy w wersji W463, 20 sztuk W461 i 14 sztuk W460. Pojawiły się dwa oryginalne „kwadraty”, czyli fabryczne G4x4² górujące nad pozostałymi autami dzięki mostom portalowym oraz jeden... nieoryginalny, wyposażony przez warsztat tuningowy w zwolnice marki Tibus. Importera Mercedes-Benz Polska reprezentowały dwie nowe Klasy G: G500 i G350 z najnowszym 4-litrowym dieslem.

Zwyczajem właścicieli terenowych Mercedesów, skupionych wokół strony gforum.pl, są coroczne wyjazdy integracyjne w teren., na których można spotkać starych znajomych i poznać nowych, znanych wcześniej tylko pod internetowym nickiem. Na urodzinowy zlot G40 przybyły całe rodziny – dla niektórych była to pierwsza okazja, by zakosztować jazdy off-roadowej.

– W terenie jeżdżę od 10 lat, ale do tej pory zwykle z kolegami, a tym razem po raz pierwszy pojechała ze mną żona, która była zachwycona imprezą i już zapowiedziała, że będzie mi częściej towarzyszyć w wyjazdach – mówi Piotr Szymczak ze Zduńskiej Woli. – Mnie również urodziny Gelendy bardzo się podobały! Cała impreza była doskonale przygotowana, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ludzie dopisali i dobry humor nas nie opuszczał, więc czegóż chcieć więcej? Mercedes Klasy G zasłużył na taką uroczystość, bo pozostałe auta terenowe to przy nim zabawki. Wiem, o czym mówię, bo jeździłem Suzuki Samurai, Mitsubishi Pajero i Toyotą Land Cruiser. Gelenda ze swoimi fabrycznymi blokadami bije konkurencję na głowę!

Zdolności off-roadowe Gelend przydały się podczas okolicznościowych przejazdów – w pierwszy dzień zlotu auta po zaprezentowaniu się na dziedzińcu zamku w gościnnych Ząbkowicach Śląskich miały okazję porównać swej siły na poligonie wojskowym pod Kłodzkiem, a kolejnego dnia na widokowej trasie turystycznej podzielonej na wariant „łagodny” (dla początkujących) oraz „pikantny” (dla zaawansowanych). Natura dołączyła się do celebracji urodzin Klasy G, na początek zsyłając dla ochłody trochę deszczu i dekorując scenerię przepiękną tęczą, a nazajutrz zapewniając bezchmurne niebo i gorące słońce – w sam raz na letnią kanikułę w terenie! Ukoronowaniem spotkania była wieczorna uczta przy muzyce zespołu Graph!te na terenie Twierdzy Srebrnogórskiej, podczas której hucznie świętowano okrągły jubileusz.

– Organizacja rajdu była świetna! – komplementuje Artur Janas. – Rafał, Tomek i wszyscy których imion nie pamiętam, włożyli mnóstwo serca, czasu i pieniędzy w ten zlot. Kilku chwil długo nie zapomnę – nocnego zwiedzania twierdzy, posiłku na zamku, strzelania z armaty (słuch wracał pół godziny), a przede wszystkim pięknej, pełnej serpentyn trasy z widokami jak z bajki. Dobrze, że są ludzie, którym jeszcze się chce!

Opowieści w blasku pochodni o żołnierskim znoju w czasie służby na Srebrnej Górze snute ze swadą przez przewodnika były jednym z licznych atrakcji przygotowanych przez organizatorów zlotu. Jego uczestnicy mieli okazję poznać również inne pasjonujące historie zwiedzanych okolic. Mało kto słyszał, że Ząbkowice Śląskie pierwotnie nosiły złowrogą nazwę... Frankenstein, z czym związana jest legenda o grupie grabarzy z początku XVII wieku oskarżonych o czary i sprowadzenie zarazy na miasto, a w konsekwencji straconych. Spacerując po mieście, trudno było nie zwrócić uwagi na Krzywą Wieżę, która przy wysokości 34 metrów odchyliła się od pionu o ponad 2 metry. Gwoździem programu były jednak aktywności w terenie, podczas których właściciele Gelend dali się poznać jako wzorowi off-roaderzy.

– Od restauratorów, hotelarzy, mieszkańców i urzędników otrzymuję informacje, że tak kulturalnej, ciekawej regionu i aktywnej grupy jeszcze tu nie było – mówi Rafał Śnieżek, którego miłość do Mercedesa Klasy G i wytrwała, wielomiesięczna praca zaowocowała powodzeniem jego przedsięwzięcia. – Okazuje się, że robiliśmy oszałamiające wrażenie wszędzie tam, gdzie się pojawialiśmy, tym samym przełamując stereotyp off-roadera – dewastatora dróg i przyrody. Bardzo się cieszę, że sukces ten stał się naszym udziałem. Oby tak dalej! Wielkie podziękowania dla uczestników za towarzystwo i superpostawę na zlocie. Do zobaczenia już wkrótce!

MM