Czarna środa – podsumowanie etapu X rajdu Dakar 2012

Suma10_icoNawet najwięksi pesymiści w swych najczarniejszych snach nie spodziewali się tak fatalnego dnia, jakim był dla polskiego motosportu 11 stycznia 2012. Życie pisało scenariusz, który wolelibyśmy, aby nigdy nie był realizowany. Najpierw na trasie Dakaru kłopoty spotkały Krzysztofa Hołowczyca. Prowizoryczna naprawa pozwoliła mu jechać dalej, ale w coraz wolniejszym tempie. Wreszcie jedna z wydm zatrzymała go na dobre, a próba uwolnienia MINI z pułapki zakończyła się rozbitą chłodnicą. Gdy Polak czekał bezradny na ciężarówkę serwisową, próbując pogodzić się z myślą, że tym samym traci szanse nie tylko na podium, ale nawet na pierwszą dziesiątkę Dakaru, z Włoch dotarła do nas informacja o złamaniu nogi przez Roberta Kubicę… Gorzej już chyba być nie mogło.

Nawet najwięksi pesymiści w swych najczarniejszych snach nie spodziewali się tak fatalnego dnia, jakim był dla polskiego motosportu 11 stycznia 2012. Życie pisało scenariusz, który wolelibyśmy, aby nigdy nie był realizowany. Najpierw na trasie Dakaru kłopoty spotkały Krzysztofa Hołowczyca. Prowizoryczna naprawa pozwoliła mu jechać dalej, ale w coraz wolniejszym tempie. Wreszcie jedna z wydm zatrzymała go na dobre, a próba uwolnienia MINI z pułapki zakończyła się rozbitą chłodnicą. Gdy Polak czekał bezradny na ciężarówkę serwisową, próbując pogodzić się z myślą, że tym samym traci szanse nie tylko na podium, ale nawet na pierwszą dziesiątkę Dakaru, z Włoch dotarła do nas informacja o złamaniu nogi przez Roberta Kubicę… Gorzej już chyba być nie mogło.

Na 48. kilometrze X etapu Krzysztof Hołowczyc zatrzymał MINI, czując, że coraz trudniej manewruje mu się kierownicą: - Przyczyną był mały przewód od wspomagania układu kierowniczego i jednocześnie hydraulicznego systemu podnoszenia samochodu. Ten przewód pękł i wypłynął z niego olej – wyjaśnia nasz kierowca, który po kilkudziesięciu minutach ruszył do dalszej walki, ale już bez wspomagania. Niestety dalej czekały na niego wymagające wydmy. - Nie mogąc skręcać, nie byliśmy w stanie ominąć ciężarówek stojących jedna przy drugiej. Stanęliśmy i zakopaliśmy się. Jedna z ciężarówek próbowała nas wyciągnąć, wtedy strzeliła lina i niczym pocisk uderzyła w naszą chłodnicę, przebijając ją. Nie mogliśmy nic zrobić, musieliśmy czekać wiele godzin na samochód T4. Nie czuję rąk… - komentował na mecie „Hołek”, gdy wreszcie z 5,5-godzinną stratą dotarł do obozu. Feralny dzień zaowocował jego spadkiem na 13. miejsce w „generalce”.

Etap zwyciężyli jego koledzy: Nani Roma, który awansował na pozycje wicelidera, przed Stephanem Peterhanselem, który pozostał liderem rajdu. Znakomity dzień miał Giniel De Villiers, który finiszował z trzecim czasem i awansował na 4. miejsce w rajdzie. - Toyota znów świetnie jechała – zero zastrzeżeń – komentował zwycięzca Dakaru 2009. – Myślę, że nasze auta całkiem dobrze się sprawują. Nie mieliśmy żadnych problemów technicznych ani wytrzymałościowych. Brakuje nam mocy i osiągów, by walczyć w czołówce, nie możemy tam jeszcze być, ale myślimy przede wszystkim o przyszłości. Wykorzystujemy już nowe przepisy, mamy standardowy silnik, a pozostałe auta mają silniki bardzo zmodyfikowane. Skoro potrafimy nawiązać z nimi walkę, jest dobrze!

W gorszym humorze krążył po obozie zmęczony Robby Gordon, zajmujący obecnie 3. miejsce w „generalce”. Amerykanin ma kłopoty z sędziami, którzy zakwestionowali jedno z rozwiązań technicznych jego Hummera, pozwalające (podobno) jego silnikowi na „lepszy oddech”. Jakby tego było mało, świetnie jadący na X etapie Gordon podczas wyprzedzania Peterhansela, który nie chciał mu ustąpić drogi (tak twierdzi Amerykanin), wypadł z trasy, niszcząc dwie opony. Na mecie pojawił się ostatecznie z 4. czasem, 14 minut za Romą, który minimalnie wyprzedza go w „generalce” rajdu.

Oklaski za X etap i całą dotychczasową postawę należą się Adamowi Małyszowi i jego pilotowi Rafałowi Martonowi. Debiutant pod opieką wiarusa jedzie lepiej niż chyba sam przypuszczał i w „generalce” zajmuje już 31. lokatę! 40 minut za polskim Mitsubishi metę osiągnęło BMW X5CC dwóch innych Dakarowych debiutantów – Piotra Beaupre i Jacka Lisickiego, którzy na chwilę obecną zajmują 49. miejsce w rajdzie.

W klasie motocykli etap niespodziewanie wygrał Joan Barreda Bort nazywany największą rewelacją 33. edycji Dakaru. W tym roku już trzykrotnie plasował się w pierwszej piątce; zwycięstwo oesu potwierdza, jak wielkim potencjałem dysponuje. Co więcej, młody Hiszpan dokonał tego wyczynu, jadąc przez blisko 350 kilometrów ranny w stopę!

Dwaj najwięksi rywale – Marc Coma i Cyril Despres – jadą, wzajemnie się pilnując. W „generalce” dzieli ich znikoma różnica zaledwie 21 sekund! Sprawa zwycięstwa wciąż pozostaje otwarta. Na trzecim miejscu umocnił się Helder Rodrigues.

Spośród motocyklistów Orlen Teamu znów szybko jechał Jacek Czachor. Kapitan zespołu zanotował 20. czas i awansował na 14. pozycję w rajdzie.

- W tym rajdzie wystartowało wielu czołowych zawodników z różnych dyscyplin – komentował  Jacek Czachor.  - KTM wypuścił motocykl w wysokiej, podobnej do mojego specyfikacji, który jest ogólnodostępny. Stąd tak duża konkurencja i walka o każdą sekundę w czubie stawki. Nie pamiętam takiego rajdu, żeby aż tak wielu zawodników wciąż się ścigało po dziesięciu dniach. Muszę cały czas kontrolować tempo, żeby trzymać swoją pozycję. Dzisiejszy etap rozpocząłem szybko, później zaczęły się wydmy, pod koniec których trochę pobłądziłem. W dalszej części nawigacja również nie należała do najłatwiejszych. Cały czas wszyscy zawodnicy czują oddech konkurencji na tylnym kole i musimy jechać bardzo skoncentrowani.

Marek Dąbrowski błądził nieco na trasie, na odcinku był 52. W wynikach łącznych jest 34.
- Jestem już bardzo zmęczony dziesięciodniową rywalizacją, która daje się fizycznie we znaki. Dzisiaj mocno pobłądziłem na odcinku specjalnym i nadłożyłem sporo kilometrów. To dodatkowo potęguje zmęczenie. Jutro jednak znowu trzeba jechać, będę cisnął, gdyż bardzo chce zobaczyć metę w Limie i to jest mój główny cel – komentował Marek Dąbrowski.

W klasie quadów już nic nadzwyczajnego wydarzyć się nie może… Etapy wygrywają na zmianę bracia Patronelli oraz ich rodak Tomas Maffei (zwycięzca X etapu), którzy wspólnie mają sporą przewagę nad rywalami. Czwarty w „generalce” Ignacio Casale i piąty Rafał Sonik tracą aż 2,5 godziny do strefy medalowej.

W ubiegłych latach przyzwyczailiśmy się do seryjnych zwycięstw Kamaza. Ta edycja Dakaru jest jednak zupełnie inna – bez Chagina i Kabirova oraz zdyskwalifikowanego Nikolaeva rosyjski zespół trzyma się w cieniu. Na X etapie Kamaz, prowadzony na dodatek przez prywatnego kierowcę, Kazacha Artura Ardavichusa, wygrał w tym roku po raz pierwszy! Żeby już było efektowniej tuż zanim finiszował drugi - Andresa Karginova. Kierowcy niebieskich ciężarówek skorzystali z fatalnego błędu nawigacyjnego, który przytrafił się holenderskim zawodnikom Iveco. Nie zmieniło to jednak układu „generalki”: Gerard De Rooy ma komfortową, prawie godzinna przewagę nad Staceyem, który jednak musi zacząć patrzeć w lusterka – może w nich wkrótce pojawić się Ardavichus, który traci do niego niecałe 5 minut.

Z bardzo dobrym, 24. czasem na mecie X etapu zameldowali się R. R. Szustkowscy i Jarek Kazberuk. Etap z powodzeniem ukończył również Grzegorz Baran i S-ka, którzy po 9 godzinach jazdy dotarli do celu na 34. pozycji. Polskie załogi zajmują odpowiednio 31. i 34. lokatę w „generalce”.

W czwartek rajd wkroczy na terytorium Peru, etap biegnie z Aricy do Arequipy. Trasa podzielona jest na dwa odcinki specjalne (534 dla motocykli i 478 dla samochodów). Dodatkowo na motocyklistów czeka etap maratoński. Oznacza to, że zostanie dla nich wytyczone specjalne obozowisko, na które wstępu nie będą miały pojazdy assistance. Motocykliści nie będą mogli również zmienić ogumienia między etapami. 

Text: Arek Kwiecień, fot. Dessoude, X-Raid, ASO, Maindru, De Rooy

Klasyfikacja po X etapie rajdu Dakar 2012

SAMOCHODY
Lp.
Kierowca
Pojazd
Czas
Strata
1
Peterhansel MINI 28:41:12 -
2 Roma
MINI 29:00:17 00:19:05
3 Gordon
Hummer 29:01:03 00:19:51
4 De Villiers
Toyota 29:42:45 01:01:33
5 Novitskiy
MINI 30:42:07 02:00:55
...13 Hołowczyc MINI 34:26:09 05:44:57
...33
Małysz Mitsubishi 44:59:40 16:18:28
...52 Beaupre BMW 52:22:21 23:41:09
...?? Gryszczuk Mitsubishi ?? ??
MOTOCYKLE
1 Despres KTM 33:07:39 -
2 Coma KTM 33:08:00 00:00:21
3 Rodrigues
Yamaha
33:53:35 00:45:56
...14
Czachor
KTM 36:48:27 03:40:48
...34
Dąbrowski KTM 40:33:39 07:26:00
- Przygoński KTM III etap - awaria
QUADY (w nawiasach miejsca Polaków wg czasów)
1 PatronelliA.
Yamaha 40:29:55 -
2 Patronelli M.
Yamaha 41:49:24 01:19:29
3 Maffei
Yamaha 42:06:41 01:36:46
(5) Sonik Yamaha 44:45:56 04:16:01
- Łaskawiec Yamaha VIII etap - awaria

- Albinowski Yamaha III etap - no start


CIĘŻARÓWKI


1 De Rooy
Iveco 33:52:33
2 Stacey Iveco 34:52:00 00:59:27
3 Ardavichus Kamaz 34:56:50 01:04:17
...31 Szustkowski Unimog 60:12:04 26:19:31
...34 Baran MAN 62:43:58 28:51:25
- Cabała Liaz awaria na VII etapie
Oceń ten artykuł
(0 głosów)