Finał OiLibya Rally of Morocco 2013 – sukcesy biało-czerwonych

październik 20, 2013
_DSC4234Polscy zawodnicy startujący w rajdzie OiLibya Rally of Morocco okazali się jedną z najmocniejszych reprezentacji - dowodem na to są wysokie lokaty, które zajęli w klasyfikacji końcowej rajdu.

Rafał Sonik nie miał konkurencji w klasie quadów, 2. miejsce w grupie T2 wywalczyli Paweł Molgo i Ernest Górecki, na 5. pozycji w silniej grupie T1, a zarazem w „generalce” finiszowali Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. W ciężarowej grupie T4 3. lokatę zajęli Jarek Kazberuk i Robin Szustkowski, a 5. Piotr Domownik, Janusz Jandrowicz i  Przemysław Saleta. Nieźle wypadli również nasi motocykliści, którzy w komplecie dotarli do mety w Erfoudzie.

RAFAŁ SONIK:
- Jest cudnie! Wszystko o czym można było marzyć, po co się trenowało, o co się zabiegało, cała organizacja, logistyka, a potem walka na trasach kolejnych rajdów teraz znalazły swoją metę – powiedział szczęśliwy Rafał Sonik po zakończeniu ostatniego etapu Rajdu Maroka. Kapitan Poland National Team wygrał saharyjską rywalizację, przypieczętowując zdobycie Pucharu Świata, który zapewnił sobie już po Rajdzie Brazylii.

W piątek wieczorem, dzień przed finałem zmagań w Maroku, krakowianin myślał o szczególnym akcencie, który mógłby zakończyć rajd. Przygoda znalazła go sama. Na 30 km przed metą zgubił trasę. - Krążyłem, krążyłem i krążyłem, nie mogąc znaleźć właściwej drogi. W końcu stwierdziłem „trudno, stanę i przemyślę”. I tak też zrobiłem: stanąłem, przemyślałem, ruszyłem i… znalazłem dobrą drogę – relacjonował uśmiechnięty quadowiec.

Sonik minął linię mety niemal równo z Sebastienem Soudayem, więc ostatni odcinek specjalny padł łupem Francuza, który startował kilka minut później niż Polak. To jednak nie miało już większego znaczenia. – Wygrałem cztery spośród sześciu rund Pucharu Świata. To był bardzo dobry sezon. Najlepszy w moim sportowym życiu. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało się to osiągnąć. Teraz mam zamiar się doskonalić i być jeszcze lepszym. Nie mogę narzekać. Jestem cały, zdrowy, nic mnie nie boli, nic sobie w trakcie sezonu nie zrobiłem, udało mi się uniknąć poważnych kontuzji. Koniec zmagań wiąże się jednak z pewną nostalgią. Gdyby jutro zaczynał się Dakar pewnie bym w nim wystartował. Zastanawiam się, jak ja przetrwam tę przerwę między Marokiem, a wyjazdem do Ameryki Południowej. Chyba sprawdzę, czy w listopadzie lub grudniu nie ma jeszcze jakiegoś rajdu – śmiał się Sonik.

Teraz zdobywcę Pucharu Świata czeka okres treningów, przygotowań i podejmowania ważnych decyzji. Jak choćby ta, na jakim quadzie pojechać w Dakarze. – W Maroku testowaliśmy Yamahę. Sprawiła się bez zarzutu, więc dylemat zrobił się jeszcze większy – przyznał Sonik.

ORLEN Team
Marek Dąbrowski i Jacek Czachor w klasyfikacji końcowej Rallye du Maroc zajęli piąte miejsce, jednocześnie stając na najwyższym stopniu podium w klasie aut benzynowych. Ostatni etap Rallye du Maroc, to w całości piaszczysta przeprawa przez afrykańską pustynię. Samochodowa załoga ORLEN Team przystąpiła do niego ze świadomością, że musi uciekać atakującemu z szóstego miejsca Ajdynemowi Rachimbajewowi. W końcowym czasie OSu polski zespół ustąpił Kazachowi tylko o 61 sekund. Dąbrowski z Czachorem osiągnęli dziewiąty czas i zakończyli rajd na świetnym piątym miejscu z przewagą 5’15.

- Bardzo dużo nauczyliśmy się podczas tego startu, przerobiliśmy całą gamę sytuacji, które wymagają przetrenowania przed prawdziwym testem jaki przejdziemy na rajdzie Dakar. Musieliśmy wymieniać oponę w warunkach pustynnych, odkopywać auto, a nawet stawiać je na kołach po wywrotce. Najważniejsze jest, że znajdujemy swoje tempo i potrafimy dobrze wytyczać trasę. Wielokrotnie to właśnie dzięki dobrej nawigacji zajmowaliśmy wysokie pozycje. Na pewno wrócimy jeszcze przed Dakarem na marokańską pustynię by trenować – powiedział Marek Dąbrowski.

- Dzisiaj mieliśmy bardzo dużo przygód i musieliśmy ostro walczyć o obronę piątej pozycji. Najpierw podjęliśmy decyzję o jeździe starym szlakiem, Terranova wybrał inną drogę i w ten sposób zyskał przewagę. Później sytuacja się odwróciła i to my nadrabialiśmy dzięki właściwej decyzji nawigacyjnej. Na jednym z prawych zakrętów pękła nam opona, samochód stracił trajektorię i położył się na boku. Długo walczyliśmy żeby wrócić na szlak, udało się dzięki pomocy naszego konkurenta, który wyciągnął nas liną. Później walczyliśmy z wymianą koła. Gdy dojechaliśmy na metę, nie wiedzieliśmy jaki mamy czas, ale udało się z czego bardzo się cieszymy - dodał Jacek Czachor.

W rajdzie zwyciężył Orlando Terranova w MINI, który uzyskał również najszybszy czas na ostatnim etapie. Drugie miejsce trafiło do jadącego buggy Patricka Sireyjola, trzecie - Władimira Wasiliewa (też MINI).     

Po Rally du Maroc stanowiącym ostatnią eliminację Mistrzostw Świat FIM, Kuba Przygoński wywalczył trzecie miejsce w cyklu. Motocyklista ORLEN Team z powodu choroby w ostatniej chwili musiał wycofać się z marokańskiego rajdu. Jednak punkty, które zgromadził we wcześniejszych czterech zawodach wystarczyły by obronić trzecią pozycję. Jest to szósty tytuł utalentowanego Polaka jaki zdobył w Mistrzostwach Świata w barwach ORLEN Team. Motocyklista ma już na swym koncie trzy wicemistrzostwa i trzy trzecie miejsca.

W stawce motocyklowej triumfował Paulo „Speedy” Goncalves (Honda), który tym samym odebrał tytuł Mistrza Świata drugiemu na mecie Markowi Comie (KTM). Portugalczyk w całym sezonie osiągnął identyczną punktację co broniący tytułu Hiszpan, miał jednak mniejszą ich liczbę przed startem w ostatniej eliminacji. Trzecia lokata przypadła Joanowi Barredzie, który również prowadził Hondę. W sumie zawodnicy Hondy wygrali 5 z 6 etapów rajdu! W klasie 450 Paweł Stasiaczek finiszował na 22. miejscu., a Norbert Madetko na 33. Do mety zawodów nie dotarł prawdopodobnie Michał Hernik, który wcześniej plasował się w klasie na wysokiej, 17. pozycji.

NAC Rally Team
Po ciężkim tygodniu zmagań na pustyniach Maroka Paweł Molgo i Ernest Górecki wywalczyli wśród aut produkcyjnych T2 znakomite 2. miejsce . Wysoką 5. lokatę w grupie pojazdów T4 zajęła wspierająca ich ekipa ciężarówki w składzie Piotr Domownik, Janusz Jandrowicz i Przemysław Saleta.

Organizatorzy zawodów wbrew tradycji nie dali odpocząć zawodnikom na finałowym etapie, który liczył 220 kilometrów i prowadził przez dwa pasma wydm. - Wydmy czekały na nas w połowie etapu, a potem blisko już mety - opowiada Paweł Molgo. - Były dość krótkie, ale bardzo wymagające. Zwłaszcza na samym końcu trudno było dotrzeć do przesmyku, który umożliwił bezpieczny przejazd naszej Toyoty. Na szczęście przygody nas ominęły. Przez cały dzień staraliśmy się jechać spokojnie, minimalizując ryzyko. Wiedzieliśmy, że lidera naszej grupy raczej nie dogonimy, a załoga z trzeciego miejsca nam nie zagraża. Nie wiadomo jednak, co wydarzyłoby się, gdyby rajd trwał jeden dzień dłużej, bo samochód, który zwyciężył, ostatnie metry pokonał na holu za ciężarówką...

Bez przygód i awarii do mety finałowego etapu dotarł również Unimog NAC Rally Team, którego zadaniem w trakcie rajdu było wspieranie załogi Land Cruisera. Na mecie rajdu obie załogi nie kryły radości.

- Jestem bardzo zadowolony z postawy naszego zespołu w tak trudnym i prestiżowym rajdzie, jakim jest OiLibya Rally of Morocco - podsumowuje Paweł Molgo. - Cieszy mnie, że konsekwentnie przez sześć dni rajdu plasowaliśmy się na drugiej pozycji w grupie T2, co o czymś świadczy! Moje auto poza drobiazgami, które musimy dopracować, spisywało się znakomicie, ma imponujące możliwości i myślę teraz, że na dobre znalazłem już swoje miejsce w sporcie motorowym. Bardzo odpowiada mi rywalizacja w grupie T2, gdzie auta są na bardzo podobnym poziomie i wszyscy toczymy wyrównaną walkę. W grupie T1, czyli prototypów, nawiązanie rywalizacji z szybkimi zespołami fabrycznymi byłoby praktycznie niemożliwe.

Zdaniem zawodników NAC Rally Team, którzy w Maroko rywalizowali również przed rokiem, tegoroczna edycja była jeszcze trudniejsza niż poprzednia. Trasy były niezwykle zróżnicowane, kryły wiele zdradliwych przeszkód; sporym wyzwaniem była również nawigacja, zwłaszcza że roadbook czasem pozostawiał wiele do życzenia.

- Tym bardziej cieszy mnie, że w rajdzie dobrze bez wyjątku zaprezentowała się cała polska ekipa! - mówi szef NAC Rally Team. - Jestem  również zachwycony atmosferą w moim zespole, która przez cały rajd była niezmiennie znakomita! Przemek Saleta okazał się fantastycznym kolegą, świetnie wpasował się w zespół; wydawało się, że znamy się od 100 lat. Cross-country bardzo mu się spodobało, widać, że ma smykałkę do motosportu. Nie sądzę, aby ten rajd był jego jednorazową przygodą.

Dla zespołu NAC Rally Team rajd Maroka był ostatnim w tym roku występem w terenie. Terminarz na przyszły sezon nie został jeszcze zaplanowany. Nie oznacza to jednak początku zimowych wakacji. Po zasłużonym odpoczynku i celebracji dobrego wyniku osiągniętego w Afryce Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz już w grudniu staną na starcie Rajdu Barbórki, wcześniej przesiadając się jednak z Toyoty Land Cruiser do... 37-letniego Fiata 125p.

LOTTO Team
Po sześciu dniach zmagań na pustyniach Maroka, problemach z ciężarówką i stresujących chwilach Jarek Kazberuk i Robin Szustkowski zameldowali się na mecie ostatniego odcinka Rallye du Maroc. W sobotę byli drudzy, a w klasyfikacji generalnej zajęli świetną, trzecią pozycję. Pierwsze miejsce zajęła jadąca ciężarówką MAN – Elisabete Jacinto.

Dla Jarka i Robina to pierwszy sezon i dopiero drugi rajd w ciężarówce TATRA. Tym bardziej mogą cieszyć się z trzeciego miejsca. - Dzisiejszy odcinek był bardzo trudny nawigacyjnie. Trochę się pogubiliśmy, ale z tego co zauważyłem, nie tylko my. Było sporo trudnych do przejechania wydm. Szczególnie przed metą mieliśmy do pokonania dwa skomplikowane pasma. Wtedy też „zakleszczyliśmy” się z jadącą tuż za nami Jacinto. Musieliśmy ją przepuścić- to plus zatrzymywanie się przez koła spowodowało małą stratę. Ale nie zmienia to faktu, z bardzo cieszy nas to trzecie miejsce” – powiedział Robin po przejechaniu mety sobotniego etapu. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku. Szczególnie, że początkowo mieliśmy trochę pecha. Najpierw dźwignia biegów, później godziny na pustyni przez urwane koło. Później też nie było lekko, bo przez awarię koła i półosi mieliśmy problemy ze zmianą ciśnienia w oponach- musieliśmy robić to ręcznie. Całe szczęście ostatnie dni były dla nas pomyślne i udało nam się nadrobić straty” – z zadowoleniem stwierdził Jarek. - Był jeden moment, kiedy myśleliśmy, że to koniec naszego ściągania się w Maroko. Chodzi oczywiście o awarię koła. Na szczęście udało się nam dojechać do końca i  podium tym bardziej cieszy. Musimy, szczególnie ja,  jeszcze popracować nad jazdą po wydmach, ale poza tym jestem bardzo zadowolony” – podsumował Robin

Przed zawodnikami  LOTTO Team jeszcze jeden trening na wydmach, który odbędzie się w Tunezji i trening wysokościowy. Najbliższy i zarazem najważniejszy sprawdzian czeka ich na początku nowego roku. 4 stycznia z Argentyny rusza Rajd Dakar.

MM, FOT. Alan Rossignol, Lotto Team, Orlen Team, NAC Rally Team, PR Sonik, PR Jacinto, HRC Speedbain, KTM, Jacek Bonecki

KLASYFIKACJA MOTO - ETAP 6

KLASYFIKACJA KOŃCOWA MOTO

KLASYFIKACJA AUTO - ETAP 6
KLASYFIKACJA KOŃCOWA AUTO