Komentarze i galeria zdjęć z IX etapu rajdu Dakar 2015

Kuba Przygoński: – W pewnym momencie zabłądziłem, jadąc w strasznym kurzu wzniecanym przez kilku zawodników. Przez to ominąłem jeden waypoint, za co dostałem karę. Podobno siedmiu innych zawodników też nie znalazło tego punktu – mówi Kuba Przygoński, który za pomyłkę otrzymał 55 minut kary. – Dzisiejszy odcinek był bardzo nieprzyjemny. Jechaliśmy starą dakarową trasą, która ma za sobą chyba już trzy edycje tego rajdu i jest bardzo zniszczona. Mnóstwo dziur i kamieni. Z mojego doświadczenia wynika, że na Dakarze jest jeden dzień, którego bardzo wielu zawodników odpada, oraz jeden dzień nawigacyjny. Ten pierwszy był wczoraj. Podobnie było rok temu, kiedy na trzecim odcinku odpadło siedmiu mocnych zawodników. Niestety, jest tak, jak powinno być na Dakarze, choć nie jest to przyjemne, bo nikomu nie jest miło odpadać. Dziś z kolei był dzień nawigacyjny. Może będzie jeszcze jeden taki dzień. Przed nami cztery dni Dakaru, trzy ciężkie odcinki i wiele może się zdarzyć.

Marek Dąbrowski: - Christian [Lavieille] stał dwadzieścia kilometrów przed metą. Jest szósty w generalce, więc przeholowaliśmy go przez góry do mety. Trochę czasu na tym straciliśmy, ale dla nas ten czas nie jest tak ważny, jak dla niego, więc postanowiliśmy mu pomóc. Na początku etapu były wydmy, które przejechaliśmy bez spuszczania powietrza z opon. Samochód był ciężki, trzeba było trochę bardziej kombinować, trawersować. Później była trudna, wyboista, mocno rozjechana trasa, w dodatku ciężka nawigacyjnie. Mnóstwo samochodów krążyło i szukało drogi, ale dość szybko się przebiliśmy. Niestety, wyjeżdżając z tego całego zamieszania w dużym kurzu, zgięliśmy całe przednie zawieszenie. Przedni dyfer poszedł do góry, wspomaganie szwankowało. Baliśmy się, że dyfer nie wytrzyma, ale jednak dał radę.

Robin Szustkowski: - Na początku było trochę wydm, ale w zasadzie to było ponad siedem godzin jazdy po wybojach. Wyobraźmy sobie, że idziemy do pracy, siadamy i zaczyna bardzo mocno trząść, rzucając nami na wszystkie strony. I tak przez prawie osiem godzin, bez przerwy na obiad, spacer czy rozprostowanie kości. Na dodatek to wszystko odbywa się na wysokości 3 500 m n.p.m. Tak mniej więcej wyglądał nasz dzień. Jestem trochę słaby, ale to już bardziej pozostałości choroby. To jeszcze nie optimum, ale nie mogę narzekać.

Yazeed Al-Rajhi: - Po 200 kilometrach jazdy straciłem hamulce, kolejne 250 kilometrów pokonałem więc bez hamowania. A dziś było mnóstwo akcji, na przykład ogromny rów, w którego ścianę uderzyliśmy. Mamy naprawdę dużo szczęścia, że dotarliśmy do mety. Jadąc bez hamulców, musieliśmy zwolnić. To i tak nieźle, że straciliśmy tylko 27 minut. Mam nadzieję, że uda mi się zachować trzecią lokatę, a to jest najważniejsze. Dziś opuściło nas szczęście, a na dodatek etap był bardzo ciężki. Ale to jedna z „dakarowych” lekcji. Nie wiem, co stało się z samochodem. Może to pęknięta tarcza hamulcowa?Zostały jeszcze cztery etapy, które powinny być już łatwiejsze od tego. Bardziej techniczne, ale to akurat by mi odpowiadało.

Rafał Sonik: – [Na początku] miałem ogromną przyjemność z jazdy. Atakama jest jedną z najbrzydszych pustyń świata, ale dzisiejsze wydmy były naprawdę piękne. Pomyślałem: „oby tak było do końca - wreszcie porządny dakarowy odcinek”. W tym samym momencie wszystko zaczęło się psuć. Ostatnie 200 km do mety to była tragedia. Najpierw odkręcił mi się bak, potem padła elektryka. Nie miałem przewijarki roadbooka, przestała działać pompa paliwowa i quad zaczął zużywać jakieś 20 litrów benzyny na 100 km, więc musiałem stawać. Za pomocą buteleczki o pojemności pół litra i wężyka, ręcznie ściągałem paliwo, przelewając je do górnego zbiornika. Roadbook przewijałem palcami, tak, że aż zrobiły się sine . To wszystko było oczywiście pokłosiem poniedziałkowej jazdy po Salar de Uyuni. Jaki normalny człowiek wjedzie swoim samochodem, motocyklem czy quadem do 90-procentowego roztworu soli? Nikt kto ma mózg tego nie zrobi! Ściganie się w solance, to jest chory pomysł. Mogłem być o 40 minut szybciej na mecie, ale bak, który się odkręcił trzymałem kolanami, lewą ręką kręciłem roadbookiem, a prawą trzymałem na niestykających klemach i kablach przy akumulatorze. Kierowałem zębami. Na razie jestem zagotowany. Musimy dobrze się naradzić z mechanikami, bo pracy nie brakuje.

Giniel De Villiers: - To nie był nasz dzień. Popełniliśmy okropny, okropny błąd w nawigacji, który dużo nas będzie kosztował. Jest już po rajdzie, teraz możemy już tylko troszczyć się o utrzymanie miejsca na podium. Czasami tak bywa na Dakarze i nic się nie da zrobić. W jednym miejscu wylaliśmy wiele potu, by znaleźć waypoint. Znajdowaliśmy na bezdrożu, w fesz-feszu, na dodatek od tyłu wiał porywisty wiatr. Długo kręciliśmy się w miejscu. Nie wiem, ile czasu tam zmarnowaliśmy; wydawało mi się, że całą wieczność. Istnieje możliwość, że Nasser popełni jeszcze błąd, ale teraz, gdy prowadzi, może jechać bez ryzyka. Popełniliśmy błąd, za który musimy zapłacić. Nie, nie sprawia mi przyjemności ciągła walka o 2. miejsce (które de Villiers zajmował w Dakarze już trzykrotnie: 2 razy Volkswagenem, raz Toyotą – przyp. AK). To bardzo, bardzo rozczarowujące, ale stało się i już nic nie możemy zrobić. To już koniec.

Nasser Al-Attiyah: - Cieszę się, że już jestem na mecie. Mathieu doskonale wykonał swoją pracę. Do mety dotarliśmy jako pierwsza załoga samochodowa. Przyjęliśmy strategię, że musimy jechać spokojnie i bez napinki.  To był jeden z najtrudniejszych etapów Dakaru z powodu dużej ilości fesz-feszu, wiatru i wymagającej nawigacji. Gdy jechałem, wzbudzałem w powietrze kurz, który ograniczał widoczność. Nie było łatwo, ale chyba dobrze się sprawiliśmy i mam nadzieję, że to wystarczy, by wygrać Dakar. Najważniejsze to być na mecie przed Ginielem.

Victor Manuel Galleos Lozic: - Zaliczyłem w dobrym tempie dobry etap. To był pierwszy dzień, w którym ominęły mnie wreszcie problemy mechaniczne. Ubiegłoroczny Dakar ukończyłem na 5. miejscu, a w tym roku chciałem być w gronie liderów. Pierwsza połowa rajdu nie była dla mnie pomyślna, ale dziś pokazałem wreszcie, na jakie tempo mnie stać. Tym bardziej się cieszę, że moim quadem z silnikiem o pojemności 450 ccm pokonałem rywali jadących maszynami 750 ccm.

Marc Coma: - Rano nie było łatwo z powodu mgły. Na dodatek popełniłem drobny błąd nawigacyjny. Później w ciągu całego dnia starałem się odrobić tę stratę, wrócić do właściwego rytmu jazdy. Wczorajszy etap był bardzo ciężki, dziś było o niebo lepiej. Meta jest jeszcze daleko, koncentruję się tylko na tym, co czeka mnie następnego dnia. Daleka droga przed nami, musimy ją przebyć krok za krokiem.

fot. Team HRC, Red Bull, Robb Pritchard / Race-Dezert.com, Orlen Team, Lotto Team, Sonik PR, Dessoude, X-Raid, KTM, RallyZone Bauer/Barni, SMG, Ginaf, Bonver Dakar Project, Renault, ASO / DPPI, El Martillo

DAKAR 2015 - KLASYFIKACJA PO IX ETAPIE:

SAMOCHODY
Miejsce
Kierowca
Pojazd
Czas Strata
Kary
1 Al-Attiyah MINI 31:29:38 - 00:02:00
2
De Villiers
Toyota 31:53:36 00:23:58 -
3 AlRajhi Toyota 32:09:07 00:39:29 -
4
Hołowczyc MINI 32:47:19 01:17:41 -
5
Van Loon
MINI 34:11:24 02:41:46 00:40:00
6
Lavieille
Toyota
34:21:1702:51:39-
7
Vasilyev
MINI
34:32:1903:02:41
8
Sousa
Mitsubishi
35:03:1303:33:3500:40:00
9
Ten Brinke
Toyota 35:03:45 03:34:07 -
10
Rakhimbayev
MINI
35:11:0203:41:2400:00:30
...26 DąbrowskiToyota 41:10:58 09:41:20 01:00:00
...31
Beaupre
BMW
44:57:4513:28:0700:42:00
MOTOCYKLE
1 Coma
KTM 34:05:00 - -
2
Goncalves Honda 34:10:28 00:05:28 -
3
Quintanilla
KTM
34:31:5200:26:52-
...17
Przygoński KTM 38:46:38 04:41:38 00:55:00
QUADY
1
Sonik Yamaha 42:58:24 -
00:15:00
2 Casale
Yamaha 43:02:24 00:04:00 00:20:00
3 Lafuente Yamaha 43:50:40 00:52:16 -
CIĘŻARÓWKI
1 Mardeev
Kamaz 31:52:50 - -
2 Nikolaev Kamaz 32:07:00 00:14:10 -
3
Karginov
Kamaz 32:13:32 00:20:42 00:01:00
...10
De Rooy/
Rodewald
Iveco 38:58:24 07:05:34 00:40:30
...18
Szustkowski/
Kazberuk
Tatra 42:53:40 11:00:50 -

Oceń ten artykuł
(0 głosów)