Komentarze i galeria zdjęć z VIII (moto) etapu rajdu Dakar 2015


Kuba Piątek: – Próbowałem reanimować motocykl przez sześć i pół godziny. Byłem cały czas w kontakcie telefonicznym z mechanikami, którzy pomagali mi, jak mogli. Próbowaliśmy wszystkiego, ale nie udało się. Raz motocykl odpalił i przejechał sto metrów, za drugim razem pięć kilometrów. W końcu pojawiła się ekipa sprzątająca, która zbierała z trasy motocykle wykluczone z rajdu. Czekali jeszcze przy mnie z pół godziny, ale nic się nie dało zrobić. Musiałem się wycofać. Rozczarowanie jest ogromne. Liczyłem, że dojadę do mety, w ogóle nie przypuszczałem, że moja pierwsza przygoda z Dakarem tak się skończy.

Kuba Przygoński: – Startowaliśmy po trzydziestu zawodników w linii. Jechaliśmy przez wyschnięte jezioro, całe białe. Niestety przez całą noc padało, przez co na jeziorze zebrała się warstwa wody i było bardzo ślisko. Jechaliśmy tak przez 130 kilometrów, byłem cały mokry i pokryty solą. A było zimno, tylko 5 stopni. Chłodnice w motocyklach zalepiły się solą, przez co wiele maszyn stanęło. Na szczęście w porę zorientowałem się, że mój motocykl zbytnio się grzeje. Zatrzymałem się i przepłukałem chłodnicę wodą. Dzięki temu motocykl ledwo, ale jednak dojechał do mety. Na tankowaniu było nas prawie trzydziestu i wszystkie maszyny, które zostały zgaszone, nie chciały odpalić. Przez dwadzieścia minut próbowałem uruchomić motocykl. Podobne problemy mieli Marc Coma czy Ruben Faria.
 
Wojciech Szczepański, główny mechanik ORLEN Team: – Etap początkowo prowadził przez słone jezioro, było mokro po bardzo obfitych deszczach. Instalacja w motocyklach zaczęła szwankować, maszyny przestały odpalać. Motocykl Kuby Piątka po przejechaniu słonego jeziora po prostu przestał działać. Robiliśmy, co mogliśmy wraz z mechanikami z KTM-a, ale nie byliśmy w stanie mu pomóc. Tak trudny teren ze słoną wodą spowodował, że motocykl już nie nadaje się do niczego. Ciekawe, jak będą się sprawować maszyny pozostałych zawodników, którzy ukończyli odcinek. Podczas następnych etapów rajdu na pewno wyjdą problemy spowodowane solą. Obawialiśmy się błota, dlatego założyliśmy w motocyklach wysokie błotniki oraz długie filtry paliwa i powietrza. Nikt jednak nie przypuszczał, że tam będzie aż tak dużo wody. Sięgała momentami aż do połowy motocykla! Potem zawodnicy wjeżdżali na wydmy, gdzie była wysoka temperatura, a tam chłodnice motocykli szybko się zapychały. Nie jesteśmy w stanie nawet zeskrobać tej soli. Byłem już na kilku edycjach Dakaru i nigdy czegoś takiego nie widziałem. Motocykl, którym przyjechał Kuba Przygoński, był pokryty grubą warstwą soli, miał całkowicie zapchaną chłodnicę. Na pewno trzeba będzie wymienić wszystko, co tylko jest możliwe do wymiany. Zostaną tylko ramy. Przed nami długa, pracowita noc.
 
Ignacio Casale: - Wczorajszy dzień to był koszmar. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, ani na quadzie, ani na motocyklu. Chłód, błoto, woda... Było bardzo ciężko i nieprzyjemnie. Mój quad mocno ucierpiał, w obozie musiałem go trochę pospawać. To był skomplikowany dzień. Rano obudziłem się nieco bardziej zmotywowany. Mieliśmy startować rano, ale nikt nie chciał ruszać na trasę. Było bardzo zimno. W końcu ruszyliśmy. Na dnie słonego jeziora zgromadziła się woda – widok był majestatyczny. Od samego początku jechałem dobrze i szybko. Myślę, że zaliczyłem dobry oes. Odzyskałem stratę do Rafała Sonika i Sergio Lafuente. Cieszę się, bo wczoraj wieczorem poszedłem późno spać. Długo pracowałem nad moim quadem. Wieczorem, gdy przybyliśmy do Uyuni, chciałem już jechać do domu. Mój lewy but był pełen benzyny. Przez ostatnie 40 kilometrów myślałem, że moja skóra płonie. Ale najważniejsze, że dziś zaliczyłem dobry oes. Chciałbym być znowu numerem 1.

Laia Sanz: - To był bardzo ciężki dzień. Na starcie niektórzy motocykliści odmawiali wyruszenia na trasę z powodu dużych niebezpieczeństw i niskiej temperatury. Ostatecznie jednak etap był dla mnie bardzo udany.  Aż do wydm plasowałem się na 3. miejsce, ale później Toby Price i Pablo Quintanilla szybko mnie wyprzedzili. Ale i tak jestem bardzo zadowolona z 5. miejsca.

Marc Coma: - To był ekstremalny dzień. Na słonym jeziorze zrobiło się naprawdę ciężko; doszły do tego wysokość, chłód, wszystko razem wymieszane. Ale tak to już bywa. To po prostu kolejny dzień rajdu. Najważniejszy jest ten ostatni dzień i miejsce, w którym wtedy jesteś. Dziś nie było łatwo, więc zobaczymy.

Pablo Quintanilla: - Etap był bardzo skomplikowany. Wczoraj zmierzyliśmy się z trasą, na której było dużo wody i błota. Rano, ponieważ lało przez całą noc, woda płynęła drogami, która wypełniła również słone jezioro. Pojawiły się wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa zawodników, ale ostatecznie ogłoszono kolejność startową. Mój motocykl, a zwłaszcza instalacje elektryczne, bardzo ucierpiały na trasie. Było bardzo ciężko: duża wysokość, cały dzień za kierownicą, ale cieszę się, że wróciłem do Chile. Teraz wraz z mechanikami musimy wziąć się do pracy, aby jutro motocykl był w dobrej kondycji. Jestem bardzo zadowolony z rajdu.  Staram się utrzymywać dobre tempo i gonić liderów, ale Coma i Barreda są bardzo szybcy...

fot. Team HRC, Red Bull, Robb Pritchard / Race-Dezert.com, Orlen Team, Lotto Team, Sonik PR, Dessoude, X-Raid, KTM, RallyZone Bauer/Barni, SMG, Ginaf, Bonver Dakar Project, Renault, ASO / DPPI, El Martillo

DAKAR 2015 - KLASYFIKACJA PO VIII ETAPIE:

Kuba Piątek: – Próbowałem reanimować motocykl przez sześć i pół godziny. Byłem cały czas w kontakcie telefonicznym z mechanikami, którzy pomagali mi, jak mogli. Próbowaliśmy wszystkiego, ale nie udało się. Raz motocykl odpalił i przejechał sto metrów, za drugim razem pięć kilometrów. W końcu pojawiła się ekipa sprzątająca, która zbierała z trasy motocykle wykluczone z rajdu. Czekali jeszcze przy mnie z pół godziny, ale nic się nie dało zrobić. Musiałem się wycofać. Rozczarowanie jest ogromne. Liczyłem, że dojadę do mety, w ogóle nie przypuszczałem, że moja pierwsza przygoda z Dakarem tak się skończy – powiedział Kuba Piątek zaraz po zakończeniu swojego udziału w rajdzie.



Kuba Przygoński: – Startowaliśmy po trzydziestu zawodników w linii. Jechaliśmy przez wyschnięte jezioro, całe białe. Niestety przez całą noc padało, przez co na jeziorze zebrała się warstwa wody i było bardzo ślisko. Jechaliśmy tak przez 130 kilometrów, byłem cały mokry i pokryty solą. A było zimno, tylko 5 stopni. Chłodnice w motocyklach zalepiły się solą, przez co wiele maszyn stanęło. Na szczęście w porę zorientowałem się, że mój motocykl zbytnio się grzeje. Zatrzymałem się i przepłukałem chłodnicę wodą. Dzięki temu motocykl ledwo, ale jednak dojechał do mety. Na tankowaniu było nas prawie trzydziestu i wszystkie maszyny, które zostały zgaszone, nie chciały odpalić. Przez dwadzieścia minut próbowałem uruchomić motocykl. Podobne problemy mieli Marc Coma czy Ruben Faria.



Wojciech Szczepański, główny mechanik ORLEN Team: – Etap początkowo prowadził przez słone jezioro, było mokro po bardzo obfitych deszczach. Instalacja w motocyklach zaczęła szwankować, maszyny przestały odpalać. Motocykl Kuby Piątka po przejechaniu słonego jeziora po prostu przestał działać. Robiliśmy, co mogliśmy wraz z mechanikami z KTM-a, ale nie byliśmy w stanie mu pomóc. Tak trudny teren ze słoną wodą spowodował, że motocykl już nie nadaje się do niczego. Ciekawe, jak będą się sprawować maszyny pozostałych zawodników, którzy ukończyli odcinek. Podczas następnych etapów rajdu na pewno wyjdą problemy spowodowane solą. Obawialiśmy się błota, dlatego założyliśmy w motocyklach wysokie błotniki oraz długie filtry paliwa i powietrza. Nikt jednak nie przypuszczał, że tam będzie aż tak dużo wody. Sięgała momentami aż do połowy motocykla! Potem zawodnicy wjeżdżali na wydmy, gdzie była wysoka temperatura, a tam chłodnice motocykli szybko się zapychały. Nie jesteśmy w stanie nawet zeskrobać tej soli. Byłem już na kilku edycjach Dakaru i nigdy czegoś takiego nie widziałem. Motocykl, którym przyjechał Kuba Przygoński, był pokryty grubą warstwą soli, miał całkowicie zapchaną chłodnicę. Na pewno trzeba będzie wymienić wszystko, co tylko jest możliwe do wymiany. Zostaną tylko ramy. Przed nami długa, pracowita noc.



Ignacio Casale: - Wczorajszy dzień to był koszmar. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, ani na quadzie, ani na motocyklu. Chłód, błoto, woda... Było bardzo ciężko i nieprzyjemnie. Mój quad mocno ucierpiał, w obozie musiałem go trochę pospawać. To był skomplikowany dzień. Rano obudziłem się nieco bardziej zmotywowany. Mieliśmy startować rano, ale nikt nie chciał ruszać na trasę. Było bardzo zimno. W końcu ruszyliśmy. Na dnie słonego jeziora zgromadziła się woda – widok był majestatyczny. Od samego początku jechałem dobrze i szybko. Myślę, że zaliczyłem dobry oes. Odzyskałem stratę do Rafała Sonika i Sergio Lafuente. Cieszę się, bo wczoraj wieczorem poszedłem późno spać. Długo pracowałem nad moim quadem. Wieczorem, gdy przybyliśmy do Uyuni, chciałem już jechać do domu. Mój lewy but był pełen benzyny. Przez ostatnie 40 kilometrów myślałem, że moja skóra płonie. Ale najważniejsze, że dziś zaliczyłem dobry oes. Chciałbym być znowu numerem 1.


Laia Sanz: - To był bardzo ciężki dzień. Na starcie niektórzy motocykliści odmawiali wyruszenia na trasę z powodu dużych niebezpieczeństw i niskiej temperatury. Ostatecznie jednak etap był dla mnie bardzo udany.  Aż do wydm plasowałem się na 3. miejsce, ale później Toby Price i Pablo Quintanilla szybko mnie wyprzedzili. Ale i tak jestem bardzo zadowolona z 5. miejsca.



Marc Coma: - To był ekstremalny dzień. Na słonym jeziorze zrobiło się naprawdę ciężko; doszły do tego wysokość, chłód, wszystko razem wymieszane. Ale tak to już bywa. To po prostu kolejny dzień rajdu. Najważniejszy jest ten ostatni dzień i miejsce, w którym wtedy jesteś. Dziś nie było łatwo, więc zobaczymy.



Pablo Quintanilla, zwycięzca dzisiejszego oesu w klasie motocykli (który nie wiedział jeszcze o problemach Barredy Borta): - Etap był bardzo skomplikowany. Wczoraj zmierzyliśmy się z trasą, na której było dużo wody i błota. Rano, ponieważ lało przez całą noc, woda płynęła drogami, która wypełniła również słone jezioro. Pojawiły się wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa zawodników, ale ostatecznie ogłoszono kolejność startową. Mój motocykl, a zwłaszcza instalacje elektryczne, bardzo ucierpiały na trasie. Było bardzo ciężko: duża wysokość, cały dzień za kierownicą, ale cieszę się, że wróciłem do Chile. Teraz wraz z mechanikami musimy wziąć się do pracy, aby jutro motocykl był w dobrej kondycji. Jestem bardzo zadowolony z rajdu.  Staram się utrzymywać dobre tempo i gonić liderów, ale Coma i Barreda są bardzo szybcy...



SAMOCHODY
Miejsce
Kierowca
Pojazd
Czas Strata
Kary
1 Al-Attiyah MINI 26:41:15 - 00:02:00
2
De Villiers
Toyota 26:49:42 00:08:27 -
3 AlRajhi Toyota 26:59:55 00:18:40 -
4
Hołowczyc MINI 27:35:53 00:54:38 -
5
Ten Brinke
Toyota 28:04:07 01:22:52 -
6
Van Loon
MINI 28:07:06 01:25:51 -
7
Lavieille
Toyota
28:29:5601:48:41-
8
PeterhanselPeugeot28:33:0101:51:46-
9
Sousa
Mitsubishi
28:48:2802:07:13-
10
Chabot SMG 29:08:05 02:26:50 -
...27 DąbrowskiToyota 35:34:38 08:53:23 01:00:00
...31
Beaupre
BMW
36:05:0309:23:4800:02:00
MOTOCYKLE
1 Coma
KTM 28:51:12 - -
2
Goncalves Honda 29:00:23 00:09:11 -
3
Quintanilla
KTM
29:02:2300:11:11-
...17
Przygoński KTM 31:43:13 02:52:01 -
QUADY
1
Casale Yamaha 36:04:14 -
00:20:00
2 Sonik Yamaha 36:11:03 00:06:49 00:15:00
3 Lafuente Yamaha 36:53:25 00:49:11 -
CIĘŻARÓWKI
1 Mardeev
Kamaz 26:33:21 - -
2 Karginov Kamaz 26:38:30 00:05:09 00:01:00
3
Nikolaev
Kamaz 26:46:02 00:12:41 -
...15
De Rooy/
Rodewald
Iveco 33:31:50 06:58:29 00:40:30
...20
Szustkowski/
Kazberuk
Tatra 35:53:09 09:19:48 00:00:30
Oceń ten artykuł
(0 głosów)